sobota, 1 lutego 2014


X.



-,,Ariadna, kochanie, zejdziesz na obiad?"
-,,Dobrze babciu, będę za chwilkę, chciałabym tylko dokończyć zadanie"-krzyknęłam ze swojego pokoju.
-,,Zrobiłam twoje ulubione danie"-odparła.
-,,
Crêpes Suzette?"-zapytałam z nadzieją.
-,,Tak, chodź szybciutko!"
-,,Idę, idę"
-,,Znowu z ulubionym sosem mamy?"-czułam jak do oczu napływają mi łzy.
-,,Przepraszam, nie pomyślałam"-powiedziała zmieszana.
-,,Jak mogłaś o tym 'nie pomyśleć', co?
Straciłaś kiedyś dwie najważniejsze osoby w życiu?
Nie? No właśnie.
Odechciało mi się jeść"-krzyknęłam odchodząc od stołu.
Kątem oka zauważyłam, że babcia chowa twarz w rękach i cicho szlocha.
Zatrzymałam się w połowie drogi i pośpiesznie odwróciłam.
-,,Babciu....babciu przepraszam, nie chciałam"-odparłam przytulając kobietę.
-,,Dobrze wiesz, że śmierć twoich rodziców, sprawia mi ogromny ból"
-,,Wiem, w dalszym ciągu nie potrafię sobie z tym poradzić, nie gniewaj się na mnie"-przyciszyłam.
-,,Ariadna, nie umiałabym być na ciebie zła. Spokojnie."
-,,To co, jemy te naleśniki?"-zapytałam z wyraźnym uśmiechem na twarzy.

*Retrospekcja*
Był strasznie pochmurny dzień.
Padało.
-,,Córeczko, klient poprosił nas, żebyśmy pojechali do niego, do Lyonu.
Ma dla nas bardzo duże zlecenie"-powiedziała mama.
-,,Wiedziałam, że tak będzie..
Obiecałaś mi, że pójdziemy do kina. To miał być nasz wspólny weekend"-burknęłam.
-,,Przepraszam, nie mam innego wyjścia..."
-,,Mhm, jak zwykle..
Norma"-krzyknęłam ze łzami w oczach.
-,,Ariadna, musisz mnie zrozumieć.
Mamy z tatą taką pracę"-uśmiechnęła się pojednawczo.
-,,Nie! Nie chcę tego rozumieć...Miłego dnia"
-,,Ariadna!"-usłyszałam jak mama woła mnie z dołu.
-,,Idź już!"-odparłam wzburzona.
-,,Do zobaczenia wieczorem"-powiedziała.
Po tych słowach, położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać.
Nie mogłam zrozumieć, dlaczego rodzice traktują mnie w taki sposób.
W ogóle nie liczą się z moimi uczuciami.
No cóż.

W tamtym dniu, nie mogłam się na niczym skupić.
Miałam złe przeczucia, które raz po raz, przechodziły w wyrzuty sumienia.
Wzięłam telefon do ręki i postanowiłam, że zadzwonię do mamy. Strasznie żałowałam swoich słów.
Chciałam ją za to przeprosić.
Niestety, połączenie było nieustannie odrzucane.
Nie miałam pojęcia, co  ze sobą zrobić.
Nagle, rozległ się dźwięk telefonu.
Na wyświetlaczu pojawiło się imię KAIM.
-,,Halo?"-zapytałam.
-,,Nie przeszkadzam?"-odparł zdenerwowany chłopak.
-,,Nie, nie. Coś się stało?"
-,,Martwiłem się. Nie było cię dzisiaj na spotkaniu.."
-,,Cholera..Wyleciało mi z głowy. Przepraszam.
Mam małe problemy rodzinne"-burknęłam.
-,,Ariadna, co jest?"-zapytał z przejęciem.
-,,Widzisz, pokłóciłam się z rodzicami"
-,,Miałaś być teraz w kinie z tego co wiem"
-,,Daj mi skończyć. Mama postawiła mnie przed faktem dokonanym. Pojechała z tatą do klienta, kilkadziesiąt kilometrów od Gueret"
-,,Nie przejmuj się. Może wpadnę do ciebie, pogadamy, co?"
-,,Pewnie.
Będę czekać, do zobaczenia"
Pośpiesznie odłożyłam słuchawkę.
Byłam strasznie zdenerwowana.
W dalszym ciągu nie wiedziałam, dlaczego rodzice mają wyłączony telefon.

*kilka minut później*
Do mojego pokoju wszedł Kaim.
-,,Cześć"-odparł swoim grubym głosem.
-,,Kai, bardzo się boję"
-,,Spokojnie, wszystko będzie dobrze, zobaczysz"-chłopak przytulił mnie.
-,,Jest już późno, powinni dawno temu być w domu"
Do oczu napływały mi łzy.
W pewnej chwili usłyszałam głośny krzyk babci.
W tamtym momencie zawalił się mój cały świat.
Rodzice zginęli w wypadku.
Stracili panowanie nad kierownicą, wpadli w poślizg.
Zostałam sama, całkowicie sama.

Przestałam chodzić do szkoły.
Od tamtej pory, moje życie to całkowita rutyna.
Nie mogę sobie darować tego, że potraktowałam ich wtedy w taki okropny sposób.
Moim prawnym opiekunem została  babcia.
Jedynym plusem tej całej tragedii był fakt, że nie musiałam iść do Domu Dziecka.
Psycholog powiedział mi, że jestem najsilniejszą osobą, z jaką miała do czynienia. Śmieszne.
Jakby wiedział, że rozrywa mnie od środka, to w trybie natychmiastowym zmieniłaby zdanie.
W sumie, to chyba wszystko, co chciałam wam powiedzieć w tej części.
I tak nie jesteście sobie w stanie wyobrazić co czuję, więc dalsze użalanie się, nie będzie miało najmniejszego sensu.


Z pomocą babci, udało mi się nadrobić wszystkie opuszczone godziny w szkole.
Miałam wysoką średnią.
Irytował mnie fakt, że nauczyciele traktowali mnie jak biedne, małe dziecko.
Zamiast pomóc, tylko bardziej mnie denerwowali.
Żałosne.
Generalnie, mam wredną i chamską naturę. Nie interesują mnie osoby, które są wokół mnie. Udają niewiniątka, a tak naprawdę są gorsi od największych chuliganów.
Te wszystkie puste dziewczyny, dla których liczy się tylko szata zewnętrzna.
Szkoda słów.
Wracając :) Od zawsze chciałam pojechać do Hiszpanii. To moje największe marzenie. Kiedy moi rodzice zarabiali, mogłam sobie na to pozwolić, ale nigdy nie było czasu.
Teraz wychowuje mnie babcia. Nie powodzi nam się zbyt dobrze.
Chciałabym sobie odpocząć. Potrzebuję tego.
Ostatnio wyczytałam, że przyznawane są stypendia dla uczniów, którzy mają wyróżniające wyniki w nauce, nieskromnie mówiąc-zaliczam się do nich.

*któregoś dnia w szkole*
-,Ariadna, mogę cię na sekundkę prosić?"-zapytała pani wychowawczyni.
Nigdy za nią nie przepadałam, więc z sarkazmem w głosie odrzekłam:
-,,Oczywiście"
-,,Widzisz. Właśnie wracam z gabinetu Pani Dyrektor"-urwała.

-,,Tym razem nic nie zrobiłam"-uśmiechnęłam się.
-,,Nie, nie. To nie o to chodzi"
W tamtym momencie, przyznam szczerze, zdziwiłam się.
-,,Słucham?"-przyciszyłam.
-,,To w takim razie o co chodzi?"
-,,Po rozmowie z nauczycielami postanowiliśmy przyznać ci stypendium.
Za tydzień wyjeżdżasz"-uśmiechnęła się.
Moje serce zaczęło mocniej bić.
-,,No chyba, że wolisz pieniądze. Ale myślę, że taki wyjazd będzie korzystniejszy"
-,,No jasne! A jeszcze jakby mi pani mogła powiedzieć....gdzie?!"-krzyknęłam.
-,,Hiszpania. A konkretniej Murcia"
-,,Naprawdę?"-łzy same zaczęły spływać po moich policzkach.
-,,Tak! A teraz biegnij na lekcje"
W tamtej chwili pierwszy raz, od kilku miesięcy, szczerze się uśmiechnęłam.
Trudno opisać, jak potwornie byłam wtedy szczęśliwa.
Zapomniałam o wszystkich problemach.
Dodatkowo taki wyjazd polepszyłby moje szanse przy składaniu papierów na wyższą uczelnię.
Coś wspaniałego.

Po powrocie do domu, od razu opowiedziałam o wszystkim babci, która również strasznie się cieszyła.
Pewnie dlatego, że pierwszy raz od czterech miesięcy widziała szczery uśmiech na mojej twarzy.
Nic mnie tutaj nie trzymało. Nic..i nikt.
Chciałam stąd uciec. Daleko, byle dalej od tego przeklętego miasta.
Francja, jak Francja. Bardzo lubiłam to państwo, ale Gueret kojarzyło mi się z rodzicami, a to było zbyt bolesne wspomnienie.

Cały tydzień zleciał bardzo szybko.
W między czasie byłam jeszcze na podstawowych zakupach.
Nie mogłam się doczekać tego magicznego dnia.
W duszy liczyłam też na to, że poznam tam prawdziwych przyjaciół.
Ale to, co stało się w czasie pobytu w Murcii, przeszło moje oczekiwania.
Pewnie nikt z was nie spodziewa się takiego obrotu spraw.


______________________________

Zaczynamy kolejną historię. Mam nadzieję, że będzie się wam podobało. Tutaj takie wprowadzenie, przedsmak.
Domczi

pamiętaj, jesteś bardzo silną osobą i ze wszystkim sobie poradzisz. Kocham cię bardzo mocno <3


Piękna Shakircia, mmm, cudowna! <3