czwartek, 10 lipca 2014



Dodatkowy rozdział.


-,,Ostatni szkolny dzwonek, ostatnie spotkanie z przyjaciółmi"-taa..chyba użyłam złego słowa-jeszcze raz-pomyślała 19-letnia Melania zwijając wyrwaną kartkę w rulon, która po chwili wylądowała na ziemi, wraz z setką innych.
-,,Ostatni szkolny dzwonek, ostatnie spotkanie z fałszywymi twarzami, których nigdy więcej nie zobaczę"-o, to jest dobre-zaśmiała się w duchu, wyraźnie promieniejąc na zewnątrz.
Kontynuowała. 

-,,Matura zdana wyśmienicie, opłacało się zakuwać 24/7 przez poprzednie trzy lata. Jestem z siebie dumna"-hmm, coś mi tu nie pasuje-pomyślała kładąc wskazujący palec na podbródku.
Skreśliła ostatnie zdanie, a w jego miejsce wpisała sarkastyczno-kpiący tekst:
-,,Wreszcie spełniłam jakiś 30-procentowy poziom aspiracji moich rodziców. Czy wreszcie dadzą mi spokój?"-coś mi nie idzie pisanie dzisiejszej notki-burknęła. 
Wprowadziła jeszcze jedną, małą korektę.
-,,Oni nigdy nie dadzą mi spokoju.. Teraz przede mną studia prawnicze"-najgorsza kara, jaką kiedykolwiek od nich dostałam, serio.
Po wypowiedzeniu tych słów zamknęła zeszyt, zasunęła krzesło i poszła do kuchni. Do dużej miski nasypała swoje ulubione płatki i nalała ciepłe mleko. Zawsze tak robiła, kiedy miała zły humor.
Melania nie chciała siedzieć w "czterech ścianach". Na dworze była piękna pogoda, trzydzieści stopni, słoneczko i przyjemny wiaterek. ,,Żyć nie umierać".
Założyła śliczną, przewiewną sukienkę, różowe japonki, uczesała długiego warkocza, pomalowała rzęsy i musnęła usta brokatowym błyszczykiem.


Wyglądała cudownie.
Zresztą Mel, była bardzo ładną dziewczyną, zarówno wystrojona, jak i nieuczesana w zbyt dużym T-shircie.
Przechodząc obok jednej z wystaw Melania zobaczyła ogłoszenie:

HISZPANIA-COSTA BRAVA
14 DNI, JEDYNIE 1699ZŁ
ALL INCLUSIVE! 


Twarz dziewczyny wyraźnie rozpromieniała.
-,,Oby rodzice się zgodzili"-pomyślała i weszła do środka.
Informacji o wycieczce udzielił jej przystojny Francuz.
Wzięła ulotkę, wizytówkę oraz katalog i poszła, a raczej pobiegła do domu.
Ku jej zdziwieniu mama miała dla niej niespodziankę.
-,,Córciu podejdź tu na chwilkę"-zawołała z sąsiedniego pokoju.
-,,Coś się stało? Byłam na małych zakupach, spokojnie, wszystko w porządku"-mruknęła.
-,,Mam coś dla ciebie"-powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-,,Hmm?"
Pani Ciello wyciągnęła zza pleców bilet lotniczy do Barcelony.
-,,Proszę, to za stuprocentowe wyniki na maturze"-jęknęła.
W oczach Melanii pojawiły się łzy.
-,,Naprawdę? To dla mnie?"-rozpłakała się.
-,,Tak skarbie. Zasłużyłaś"

-,,Dziękuję, kocham cię"-rzuciła się mamie na szyję.
-,,Nie ma za co córuś. Podziękuj tacie, to jego pomysł"
Wylot planowany był na jutrzejszy dzień, więc dziewczyna na nic nie zważając, poszła się pakować.
Wyjęła z szafy najpotrzebniejsze rzeczy, pomimo tego, że walizka ledwo się domykała, dziewczynie wydawało się, że o czymś zapomniała.
Była przewrażliwiona na tym punkcie.
Spojrzała na zegarek. Była 19.00.
Wzięła szybki prysznic i poszła spać. Była wykończona. Następnego dnia jej tata, odwiózł ją na lotnisko.
-,,Uważaj na siebie kochanie. W razie jakichkolwiek problemów-dzwoń! Zawsze możesz na nas liczyć"-uśmiechnął się i pocałował Melanię w czoło.

Nastolatka odwzajemniła uśmiech i przytuliła swojego opiekuna.
-,,Pa tato, kocham was-przekaż mamie"-krzyknęła.
Po dwudziestu minutach była już na pokładzie samolotu.
Denerwowała się. Jej ogromnym marzeniem było zwiedzić Barcelonę-kraj, w którym miała robić prawnicze aplikacje.
Kiedy dziewczyna dotarła na miejsce, była zafascynowana widokiem, który ujrzała.
Po zameldowaniu w hotelu, poszła na plażę. Cieszyła się, że nie zabrała ze sobą żadnych znajomych. Była typem samotnika. Do szczęścia potrzebowała jedynie dobrej książki, MP4 i słuchawek. Uwielbiała zamknąć się w swoim świecie.
Była szczęśliwą dziewczyną, trochę zagubioną, ale pomimo wszystko-szczęśliwą.

Po kilkunastu minutach dosiadł się do niej przystojny mężczyzna.
Był dość wysoki, szczupły, miał ciemne-piwne oczy, zarost-czyli to, co Melania najbardziej kochała w facetach.


-,,Cześć, mogę usiąść
?"-zapytał niskim i przyjaznym głosem.
-,,Pewnie!"-odparła z wyraźnym błyskiem w oku.
-,,Jak masz na imię?"-próbował podtrzymać rozmowę.
-,,Melania, a ty?"
-,,David. Bardzo mi miło"-mruknął.
-,,Zawsze chciałam tak nazwać swojego synka"-zaśmiała się.
-,,Mnie osobiście nie podoba się swoje imię. Zawsze chciałem nazywać się Manuel"-odwzajemnił uśmiech.
-,,Dlaczego?"-zapytała ze zdziwieniem.
-,,Mój tata ma tak na drugie imię. To dzięki niemu zajmuję się obecnie tym, czym zawsze chciałem się zajmować"-burknął z wyraźną łezką w oku.
-,,A gdzie pracujesz? Jeśli mogę zapytać.."-przyciszyła.
-,,Jestem piłkarzem"-podniósł wzrok.
-,,O! To świetnie! W jakim klubie grasz?"
-,,Obecnie w 
Melbourne City -spuścił głowę.
-,,Coś nie tak?"
-,,Wszystko w porządku, dziękuję, że pytasz"
-,,Przecież nie jestem ślepa.. Co jest?"-ponowiła pytanie.
-,,W sumie..Żałuję tego transferu. Chciałbym powrócić do Barcelony, niestety wiem, że to nierealne"
-,,Dlaczego tak sądzisz?"
-,Nikt nie będzie na mnie czekał. Wymieniono mnie na lepszy model"
-,,Nie mów tak! Głowa do góry. Na pewno nie jest tak jak mówisz"
-,,Dziękuję za pocieszenie"
-,,Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie"
-,,To może teraz ty opowiesz mi coś o sobie?"
-,,Hmm.. Mam 19 lat, pochodzę z Polski, od października zaczynam studia prawnicze-chory wymysł moich rodziców grr"-powiedziała.
-,,Oo, najwidoczniej rozmawiam z przyszłą panią adwokat"-zaśmiał się.
-,,Taa.. mama chce, żebym została prokuratorem, z kolei marzeniem taty-jest Melania na fotelu sędziny okręgowej. Komedia, ale idzie się przyzwyczaić"
-,,Dlaczego z nimi po prostu nie porozmawiasz?"
-,,Bo rodzice widzą we mnie tylko i wyłącznie osobę, która będzie głową państwa, na wysokim stanowisku, ewentualnie z portfelem wypchanym po brzegi, żenada"-burknęła.
-,,Nie mówmy już o tym. Może dasz się zaprosić na kawę? Tutaj w okolicy jest świetna kawiarenka"-zaproponował.
-,,A dziękuję, bardzo chętnie :)"

Droga do wyznaczonego miejsca była dość długa. Melania bardzo dobrze czuła się w towarzystwie Davida. Rozmawiali o wszystkim i o niczym.
Villa był prawdziwym dżentelmenem. Odsunął krzesło, gdy Mel chciała usiąść przy stoliku. Oboje zamówili to samo, nie konsultując się ze sobą.
-,,Przypadki chodzą po ludziach"-zaśmiała się.
-,,A raczej 'wśród' ludzi"-odwzajemniła uśmiech.
-,,Nie jesteś głodna?"-zapytał z troska.
-,,Nie, nie. Zaraz muszę uciekać na obiad"
-,,Rozumiem. Spotkamy się później?"
-,,Daj serwetkę"-powiedziała spokojnym głosem.
-,,Masz może coś do pisania?"
David wyjął z kieszeni klubowy długopis. Melania wyprostowała białą serwetkę z nadrukiem "Gracias por su visito" i napisała na niej swój numer telefonu.
Hiszpan ucieszył się i grzecznie podziękował.
Dziewczyna wróciła do hotelu i zjadła pyszny obiad.
Postanowiła pójść na plażę, popływać w morzu.
Zorientowała się, że  nie miała nawet okazji nacieszyć się ciepłymi, śródziemnomorskimi falami. 

Przebrała się w swój ulubiony strój, zmyła makijaż, spięła koka i wyszła.
Spędziła kilka cudownych godzin, wśród gorących, barcelońskich piasków.


W pewnej chwili zadzwonił telefon.
To David.
Zaproponował spotkanie u siebie w domu. Mel nie miała nic przeciwko. Podobał jej się ten pomysł.
Villa zapewniał, że jest znakomitym kucharzem, a dziewczyna była strasznie głodna.
Miała jeszcze godzinę wolnego czasu.
Poszła do pokoju i przebrała się. W mgnieniu oka zmieniła się w uroczą, dojrzałą, olśniewającą kobietę.
Dejv podjechał po nią drogim samochodem.
Miał piękny dom, ba-miał willę z basenem, drogimi lampionami, żyrandolami i ozdóbkami. 

*Z perspektywy Melanii*
Ugościł mnie w swoim ogrodzie.
Jako przystawkę podał tortillę al horno.
Bardzo mi to zasmakowało.
Pomieszanie dwóch wybuchowych składników dało niesamowity, godny polecenia efekt.
W tle rozbrzmiewała nastrojowa muzyka.
Było naprawdę cudownie. Kiedy amant poszedł do kuchni po danie główne, zadzwonił jego telefon. Na ekranie wyświetliło się zdjęcie kobiety i napis:

Mi amor Pati! ♥Zdziwiłam się i to dość mocno. Nie byłam jednak zbyt podejrzliwa.
,,Może to siostra?"-pomyślałam.
W tym momencie w drzwiach tarasowych pojawił się David.
Niósł dwa, wypełnione po brzegi talerze. Powiem szczerze, że zrobiło to na mnie duże wrażenie.
-,,Smacznego"-odrzekł.
-,,Dzwonił twój telefon. Przepraszam, że cię nie zawołałam, ale dosłyszalne były tylko dwa sygnały"
Musiałam skłamać. Nie mogłam przecież powiedzieć, że przez 30 sekund, gapiłam się ślepo w ekranik i zastanawiałam 'kim jest Pati'...
Villa poszedł na bok, aby oddzwonić.
-,,Po co do mnie dzwonisz? Chyba wyraźnie ci mówiłem co o tym sądzę..Nie, nie będzie kolejnej szansy, cześć!"
Tylko ten fragment udało mi się usłyszeć.
-,,Przepraszam, już jestem"
-,,Jedzmy tego homara, bo zaraz wystygnie"-uśmiechnęłam się pojednawczo.
Po zjedzeniu obiadokolacji David zaproponował wspólne obejrzenie filmu.
Usiedliśmy na sofie i oddaliśmy się emocjom, które 'wypływały' z romantycznego seansu. W pewnej chwili Davidek dotknął moich ust swoimi. Pocałował mnie. Nie protestowałam. W sumie..bardzo mi się to podobało. Kiedy mężczyzna zaczął odpinać moją koszulkę, do salonu weszła rozwścieczona kobieta.
Z jej ust 'poleciała' wiązanka przekleństw. Villa kurczowo mnie chwycił i kazał-owej Pati, odsunąć się. Było mi głupio. W tamtym momencie dowiedziałam się, że facet, który podobał mi się-był oszustem.
Miał żonę i trójkę dzieci. Wybiegłam z jego domu i opuściwszy posesję, udałam się w stronę najbliższego klubu.
Nie płakałam! Było mi obojętne co pomyśli David.
Zamówiłam drinka, potem drugiego, trzeciego, aż wreszcie straciłam rachubę i poczucie, że jestem pijana.

Po dwóch godzinach do baru wpadł Dejv. Był zdenerwowany, powiedziałabym, że wręcz rozbity i załamany. Usiadł koło mnie i położył swoje ręce na moich barkach.
-,,Posłuchaj mnie Mel"-powiedział ze łzami w oczach.
-,,Co chcesz? Nie mam zbyt wiele czasu"-burknęłam.
-,,Popatrz na mnie"-starał się podnieść moją głowę, która była spuszczona w dół.
-,,Mów co masz mówić, nie zamierzam tutaj siedzieć i marnować czas"
-,,Podnieś tą cholerną głowę"-krzyknął.
Nie chciałam, żeby zrobił awanturę  na całą dzielnicę, więc z trudem, ale spojrzałam na niego.
-,,Moje małżeństwo z Patricią to fikcja. Rozumiesz? Już dawno nic nas nie łączy, nawet nasze życie erotyczne się wypaliło"
-,,Ach tak...Bo dla ciebie tylko sprawy łożkowe są ważne"
-,,Nie, to nie prawda. Nie odwracaj 'kota ogonem' "
-,,Kontynuuj"
-,,Tak jak mówiłem. Nasze małżeństwo jest już skończone. Byliśmy razem tylko ze względu na dzieci"
-,,Muszę to przemyśleć, idź już"
-,,Będę czekał. Daj znać. Zależy mi na tobie"-David odgarnął niesforny kosmyk włosów z mojej twarzy.
-,,Nie pij więcej, to dla twojego zdrowia skarbie"-odsunął kilka pustych kieliszków na bok, położył na stoliku sto euro i wyszedł.
*Narracja 3-osobowa*
Melania wyszła zaraz po mężczyźnie. Poszła się odświeżyć. Długo myślała nad tym, co powiedział jej Villa.
Znała go krótko, ale zależało jej na nim.
Wierzyła w to, że tym razem David jej nie oszukał.
Postanowiła do niego pójść z samego rana.

*Godzina 9.00*Zbliżając się do posesji piłkarza, Melania minęła w bramie Patricię, która ewidentnie wyprowadzała się z ich rodzinnego domu.
Zmierzyła dziewczynę i zaraz po tym wsiadła do taksówki.
Mel nieśmiało zapukała do drzwi. Gdy David jej otworzył, przyszła studentka rzuciła mu się na szyję.
-,,Nie gniewam się na ciebie. Zależy mi na naszej znajomości. Przepraszam"-po jej twarzy spłynęła łza.
Mężczyzna położył dłonie na jej policzkach, otarł łzę i pocałował.
-,,Może dokończymy to, co zaczęliśmy poprzedniego wieczoru?"-zaproponował.
-,,Z przyjemnością"-mruknęła.
Kiedy weszli do sypialni, David powoli zaczął rozpinać jej koszulę. Ona zrobiła to samo z jego polóweczką.
Zdjął jej spodenki. Melania doskonale czuła się w ramionach przystojnego 30-latka.
To był jej pierwszy raz. Było wspaniale. Spędzili ze sobą cudowną noc. Rano David przyniósł jej śniadanie do łóżka. Zjadła je ze smakiem. Była głodna po wyczerpującej nocy.
-,,Jak się masz kochanie?"-zapytał z troską.
-,,Cudownie"-jęknęła.
-,,Chciałbym cię o coś zapytać"-odparł, kładąc się obok półnagiej dziewczyny.
-,,Słucham"
-,,Chciałabyś zostać moją dziewczyną?"-zapytał dość nieśmiało.
-,,Jasne, że tak"-krzyknęła ze szczęścia.
W głębi serca czuła, że David jest jej jedynym-na całe życie.
Piłkarz pocałował ją, a w podzięce-popatrzył się do góry. Był bardzo gorliwym chrześcijaninem i każdą swoją sprawę powierzał Bogu.


Melania czuła, że od tej pory będzie wiodła szczęśliwe życie u boku przystojnego, dojrzałego mężczyzny.
-,,Skarbie, zechciałabyś się do mnie wprowadzić? Przynajmniej na okres czasu, kiedy jestem w Barcelonie"
-,,Naprawdę? Żartujesz sobie głupku"
David wziął swoją ukochaną na ręce i oznajmił, że mówi całkowicie serio. 

*Z perspektywy dziewczyny*
Nigdy nie sądziłabym, że ta cała sytuacja potoczy się w taki sposób.
Rodzice pozwolili mi zostać z Dejvem.
Od nowego roku akademickiego zaczęłam studia.
Wybrałam iberystykę.
Jestem teraz bardzo szczęśliwa.
Planujemy z Davidem dziecko-jeśli będzie to chłopiec, nazwiemy go Manuel.
Ale to dopiero w dalekiej przyszłości :)

_____________________________________________
Przedstawiam wam trzydniowy owoc mojej pracy.
Jestem z niego bardzo dumna, wyszedł dokładnie tak, jak sobie tego życzyłam :')
Jest to pierwowzór mojej historii z Davidem.
W opowiadaniu znajdują się fragmenty mojego życia, jest ono bardzo realistyczne.
Mam nadzieję, że podoba wam się taka niespodzianka.
Pozdrawiam wszystkich czytelników, buziaczki :* 

wtorek, 1 lipca 2014



X4.

-,,Alexis,  możesz mi wyjaśnić co ja tutaj robię?"-odparłam, kiedy zobaczyłam nad swoim łóżkiem chłopaka, trzymającego mnie za rękę.
-,,Odpoczywaj skarbie, później porozmawiamy"-powiedział ze łzami w oczach.
Miał do siebie ogromny żal, że nie udało mu się uchronić swojej dziewczyny, od tak strasznej krzywdy.
-,,Co ci się stało?"-zapytałam dotykając przeciętej brwi, która zdążyła zostać opatrzona.
-,,Dostałem w głowę od jakiegoś typa i na wskutek upadku, rozciąłem sobie łuk brwiowy. Niestety nie widziałem jego twarzy, a szkoda, bo osobiście bym się z nim rozprawił.."-krzyknął.
-,,Alex.."-powiedziała wyraźnie słabnąc.
-,,Ariadna, słyszysz mnie?!"-rzekł zdenerwowany.
-,,Panie doktorze!"-zawołał wybiegając z sali.
Bardzo kochał dziewczynę i nie chciał jej stracić.
-,,Gdzie ten lekarz do cholery?"
Wtem zobaczył postać tego samego mężczyzny, który napadł ich poprzedniego dnia. Stał nad łóżkiem Ariadny z bukietem róż. Takich, jakie najbardziej lubiła. Alexis zerwał się  na równe nogi i podbiegł do tajemniczego nieznajomego.
-,,Zostaw ją w spokoju"-szarpnął chłopaka za koszulę.
-,,Nie zbliżaj się, albo ją zabiję"-zaśmiał się.
-,,Ona potrzebuje pomocy medycznej, nie widzisz?"
-,,Zaraz będzie potrzebowała pomocy grabarza"-odparł ironicznie z beznadziejnym uśmieszkiem na twarzy.
-,,Odsuń się od niej, słyszysz?"
-,,Ostrzegałem. Ariadna jest moja i tylko moja"-burknął.
-,,Czekaj, czekaj"-Alexis podszedł do nieprzyjemnego napastnika.
-,,Ja cię skądś kojarzę..
Ach tak, to ty.. Ty kilka dni temu zaczepiałeś Ariadnę w klubie.. Jesteś podłym gnojem"-chłopak uderzył go w twarz.
-,,Martin, prawda?"-zapytał retorycznie.
-,,Hej, hej, nie pozwalaj sobie"
-,,Trzeba zawołać lekarza, nie widzisz, że ona umiera?"-krzyknął wzburzony Alexis.
Martin wyciągnął scyzoryk. Zaczął grozić bezbronnemu piłkarzowi.
W tym momencie na salę weszła pielęgniarka.
-,,Co się tutaj dzieje?"-mruknęła.
-,,Wyjdź stąd kobieto"-powiedział klubowy ochroniarz.
-,,Proszę zająć się moją dziewczyną, od dłuższej chwili nie ma z nią żadnego kontaktu.."-powiedział Alexis ze łzami w oczach.
Kiedy pielęgniarka zbliżyła się do łóżka pacjentki, napastnik dźgnął ją nożykiem.
-,,Co ty zrobiłeś?! Ona może umrzeć"-wykrzyknął.
Alex nie wytrzymał. Pchnął Martina tak, że ten uderzając głową w kant stolika-upadł.
Musiał ratować siebie, ale przede wszystkim swoją ukochaną i kobietę, która leżała na ziemi w kałuży krwi.
Zawołał lekarza, który o dziwo, zjawił się w trybie natychmiastowym.
Zapłakany Alexis nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa.
Ordynator zabrał go do siebie i dał mu tabletki na uspokojenie.
Po kilkudziesięciu minutach w szpitalu pojawiła się policja.
-,,Gdzie mogę znaleźć pana Sanchéza?"-zapytał jeden z nich oddziałową.
-,, Śpi w kantorku lekarza prowadzącego. Uratował życie dwóm osobom. To bohater. Gdyby nie on, moja koleżanka i ta młoda dziewczyna umarłyby"-odparła.
-,,Pozbawiając życia trzecią"-powiedział sarkastycznie, dość przystojny mundurowy. 
-,,Chcielibyśmy z nim porozmawiać, zaprowadzi nas pani?"
-,,Prosto, do końca korytarza, pierwsze drzwi na prawo"
-,,Pan Sanchéz?"-zapytał jeden z nich.
Na łóżku z twarzą w rękach siedział wyraźnie smutny i przygnębiony chłopak.



-,,O co chodzi?"
-,,Chcielibyśmy zadać panu kilka pytań w sprawie śmierci Martina Syrross."
-,,Śmierci?!"-podniósł ton.
-,,Owszem, pan Syrross zmarł na wskutek pęknięcia podstawy czaszki"
-,,Ale...ale ja nie chciałem go zabić"
-,,Wszystko zarejestrowały kamery"
-,,Ten sukinsyn chciał doprowadzić do śmierci dwóch osób.."
-,,Ale to nie jest powód, żeby go od razu zabijać"
-,,Powtarzam po raz kolejny.. Nie chciałem go zabić. To był nieszczęśliwy wypadek. Musiałem się jakoś bronić"
-,,Wszystko powie nam pan na komendzie"
-,,Czy mógłbym pożegnać się z moją dziewczyną?"
Policjanci spojrzeli na siebie.
-,,Dobrze, ma pan chwilę"

*Z perspektywy Alexisa*

Wszedłem do sali, w której leżała moja księżniczka. Była blada, wyglądała jak śmierć, ale jej stan był stabilny.
Uśmiechała się przez sen.
Zraniłem ją..
Czułem się z tym źle. Teraz trafię na długie lata do więzienia, a ona ułoży sobie życie z kimś innym. Nasza miłość, a raczej nasz związek dobiegł końca.
-,,Kocham cię skarbie, pamiętaj"-pocałowałem ją w czoło, a w zaciśniętą dłoń włożyłem wisiorek z symboliczną literą "A". Wyszedłem.
Poprosiłem funkcjonariuszy, żeby nie wyprowadzali mnie w kajdankach. Nie chciałem sensacji.
Zadzwoniłem do Marca, żeby wymyślił powód, dla którego nie mogłem stawić się na treningu. Był wstrząśnięty zaistniałą sytuacją, ale obiecał, że nic nikomu nie powie i załatwi mi dobrego adwokata. Bartra był naprawdę cudownym przyjacielem.
Mogłem na niego liczyć w każdej sytuacji.


*kilka tygodni później*

Do rozprawy zostało kilka tygodni. Zarzut nie był aż tak poważny, ale musiałem pozostać w areszcie. Z Ariadną pisałem listy, Marc odwiedzał mnie każdego dnia.
Pani adwokat obiecała, że w najgorszym razie dostanę zawiasy.
Wiem, że mogło to oznaczać koniec mojej kariery, ale w tamtym czasie najważniejsze było moje uczucie do dziewczyny.
Wszystko zmierzało w dobrym kierunku do czasu, kiedy odebrałem telefon ze szpitala..


____________________________________

Tym sposobem mamy kolejny rozdział.
Wiem, że trochę krótki, ale nie chciałam wklejać tutaj niepotrzebnych elementów.
Jak to mówią: krótko, zwięźle i na temat.
Efekt końcowy jest taki, jaki chciałam, żeby był, więc jestem zadowolona.
Mam nadzieję, że się podoba. Liczę na obiektywne komentarze.
Z dedykacją dla Kamci, buziaki :*