III.
-,,Domitila, co się stało?!"-wykrzyknęłam w stronę macochy, która nieruchomo leżała na sofie.
Niestety. Nie uzyskałam odpowiedzi.
Wzięłam telefon do ręki i szybko zadzwoniłam po pogotowie.
Zjawiło się w trybie natychmiastowym.
Byłam przerażona...
Okej, nie przepadałam za Domitilą, ale po śmierci mamy, to ona, zastępowała mi najważniejszego członka rodziny.
-,,Tato! Wracaj szybko! Domi jest w szpitalu..."-odparłam z przerażeniem w głosie.
-,, Dziecko! Co ty mówisz?! Jak to.... w szpitalu?"-zapytał zdezorientowany.
-,,Nie wiem co się stało.. Wróciłam ze sklepu, a ona już tam leżała.... nie ruszała się.. wzięłam słuchawkę i zadzwoniłam po karetkę.."-odpowiedziałam.
-,,Ivette, gdzie leżała...mów konkretnie...
Halo... halo......! Ivette!''
-,,To wszystko moja wina"-pomyślałam.
-,,To ja dałam jej te paskudne ziółka.. Ale ja nie wiedziałam, że mogą zaszkodzić...
Nigdy sobie tego nie daruję"...
Pobiegłam do kuchni..
Chciałam sprawdzić co pisze na etykiecie opakowania.
''Nie podawać osobom, które mają problemy z nadciśnieniem"
Zamurowało mnie..
Przecież Domi od lat leczyła się u kardiologa..
-,,Co ja najlepszego zrobiłam"..
Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam płakać..
-,,Przecież wytoczą mi za to rozprawę w sądzie..
Tata mnie znienawidzi.."-pomyślałam..
-,,Nikt normalny nie uwierzy, że zrobiłam to nieświadomie...
Każdy pomyśli, że chciałam ją zabić.."
Zadzwoniłam do swojego przyjaciela-Lino.
Zawsze mnie wspierał. Wiedziałam, że jest jedyną osobą na którą mogę liczyć.
-,,Lino! możesz do mnie przyjechać?"-zapytałam.
-,,Co się stało? Ty płaczesz?!"
-,,Proszę, przyjedź.. Potrzebuję cię!"-odparłam ze smutkiem.
-,,Jasne, będę za 15 minut"-odrzekł.
Po chwili, rozległo się głośne pukanie do drzwi.
W progu stał Lino. Był cały mokry.
W ręku trzymał chusteczki i moje ulubione ciastko!
-,,Dziękuję! Ty zawsze wiesz, jak mnie pocieszyć"
Przytuliłam chłopaka ze wszystkich sił i zaprosiłam na górę.
-,,Opowiadaj. Co jest?"
-,,Widzisz... Chodzi o to, że moja macocha jest w szpitalu.."
-,,Jak to ..."-urwał w połowie.
-,,Zaparzyłam jej te ziółka od ciotki.. Okazało się, że nie można ich podawać osobom, które cierpią na nadciśnienie...A ja głupia, nie przeczytałam uwagi, która ewidentnie na to wskazywała.."
-,,Ej! Nie jesteś głupia! Królewno...każdemu może się zdarzyć.."
Lino zawsze wiedział co powiedzieć. Był taki ciepły, troskliwy, kochany.
-,,Chcesz do niej pojechać?"-zapytał.
-,,A masz czas? Byłabym Ci dozgonnie wdzięczna"-odparłam.
Po 30 minutach byliśmy na miejscu.
-,,Dzień dobry. 2h temu przywieziono tutaj Domitilę Medina. Jestem jej córką. Chciałabym ją odwiedzić"
-,,Jasne. Pokój numer 7"-odpowiedziała pielęgniarka.
Korytarz, który prowadził do jednej ze szpitalnych sal, był bardzo długi.
-,,Lino, jesteś pewny, że to dobry pomysł?"-zapytałam zdenerwowana.
-,,Tak! Idź tam, ja na ciebie poczekam. Powodzenia!"-odparł.
Domi leżała na ostatnim łóżku.
Wyglądała jak zombie ze znanej bajki ,,Scooby Doo"..
-,,Cześć! Jak się czujesz?"-zapytałam przestraszona.
-,,Fizycznie, całkiem nieźle..
Lekarze powiedzieli mi, że straciłam dziecko.. Byłam w ciąży.."
-,Cooo?! W ciąży?"- osłupiałam.
-,,W jakiej ciąży?! Przecież ona miała 45 lat?
I, że niby mój tata, miał być ojcem?"
Niee, to niemożliwe..
-,,Dlaczego znowu kłamiesz...chcesz rozwalić naszą rodzinę?"-wykrzyknęłam.
-,,O co Ci chodzi? Uspokój się"-odparła.
-,,Ja nie zamierzam tego dłużej słuchać, cześć".
Wybiegłam stamtąd. Nie mogłam na nią patrzeć.
-,,Lino, jedziemy!"-powiedziałam wzburzona.
-,,I jak? ... Czemu płaczesz?"
-,,Nie mówmy o tym...Przytul mnie"-odparłam.
Po powrocie do domu, byłam strasznie rozbita..
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić..
Czułam się winna..
Postanowiłam, że pójdę do kościoła.
Pomodlę się o potrzebne łaski. Dobrze mi to zrobi.
To była najlepsza decyzją, jaką kiedykolwiek podjęłam.
Wybiła 18.00.
Z niecierpliwością czekałam na rozpoczęcie się mszy świętej.
-,,Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo..."-rozległa się pieśń.
Z Zakrystii wyszło........
11 Królów!
Wszyscy byli ubrani tak seksownie! Wyglądali uroczo!
Czyżby Barcelończycy odwiedzili naszą parafię?!
Na to wygląda!
Cały czas na nich zerkałam..
Nie mogłam się skupić na mszy..
Przystojniacy w komżach.. i od razu chce się żyć!
Po Eucharystii, zostałam chwilkę, aby pomodlić się o zdrowie Domi.
Wtedy.... podszedł do mnie Fabregas.
Zapytał, czy przyjdę na ich imprezę :D
Cóż mogłam odpowiedzieć...Zgodziłam się!
Po kilku chwilach przyszła cała reszta.
Wyściskaliśmy się i wyszliśmy.
Jedenastu Herosów i ja.......Wyobraźcie sobie moje szczęście.
Czułam, jak serce chce mi wyskoczyć z piersi...
Byłam na nich tak napalona...
Nie uwierzycie!
Dotarliśmy do ekskluzywnej willi Messiego.
Jeeju, coś pięknego.
Chłopcy zaczęli się rozbierać.
Och, jakie to były widoki.
Ciśnienie z każdą sekundą wzrastało.
JEDENASTU PRZYSTOJNIAKÓW, KTÓRZY OBNAŻAJĄ SIĘ - WŁAŚNIE PRZEDE MNĄ!
Momentami czułam się jak w nocnym klubie!
Aczkolwiek, było warto :D
-,,Usiądź, chyba się nie boisz?"-zapytał Pedro.
-,,Haha, jasne, że nie! To dla mnie sama przyjemność"-odrzekłam.
Pique wpadł na pomysł, żebyśmy pograli w butelkę!
Jeeju, mężczyźni w bokserkach i ja!
Alexis powiedział, żebym usiadła sobie na jego kolanach.
Objął mnie i czule pocałował...
Czułam się cudownie!
-,,Nasza piękność zakręci jako pierwsza"-odrzekł Xavi.
Wypadło na Tello.
-,,Pytanie czy wyzwanie?"-zapytałam.
-,,Wyzwanie"-odrzekł.
-,,Przytul mnie"-odparłam.
To było takie romantyczne.
Crisian podniósł mnie, wyściskał, a na deser dał buziaka w policzek!
-,,To dopiero początek mała"-powiedział.
Kolejne wyzwania przebiegały całkiem nieźle.
-,,Cesc, teraz ty!"-wykrzyknął Messi.
-,,Okej, Alexis. Pocałuj Ivę"
Wiecie, samego buziaka nie będę wam opisywać. Co najwyżej mogę powiedzieć, że było wspaniale.
-,,Dobra chłopaki! Podkręcimy atmosferę!"-odrzekł Neymar.
-,,Nasza księżniczka, wybierze sobie mężczyznę, z którym chciałaby spędzić noc"-odrzekł Iniesta.
-,,Coo?! Mam wybierać między Wami?"-odparłam zdziwiona.
No cóż. Wybór był bardzo trudny, aczkolwiek musiałam się zdecydować.
Sama myśl, żeby pocałować któregoś z nich była cudowna, a co dopiero........
Bosko!
-,,Alexis, zapraszam"-odpowiedziałam dość niepewnie.
Przystojniak wstał, pocałował mnie, chwycił za biodra, mocno przytulił.
*Erotomanka*
Alexis fue maravilloso!!Rano, kiedy wyszłam z pokoju, zobaczyłam Barcelończyków, którzy spali przykryci jednym wielkim kocem..
Wiecie jak to słodko wyglądało?
Niestety, to dzisiaj był dzień ich wylotu do Hiszpanii.
Odprowadziłam ich na lotnisko...
Czule pożegnałam się przede wszystkim z Alexisem.
Wszystkich wyprzytulałam, wyściskałam..
Jedenastu Herosów wsiadło do prywatnego samolotu..
Pomachałam im na 'do widzenia' i poszłam.
W kieszeni znalazłam karteczkę z numerem telefonu.
-,,Alexis zostawił mi swój nr, jak bajecznie"-pomyślałam.
Po powrocie do domu, włączyłam swój telefon.
21 połączeń od taty..
Pobiegłam do szpitala..
-,,Córeczko, bardzo się o ciebie martwiłem.. Gdzie byłaś?"-zapytał.
-,,Spałam u Lino. Nic mi nie jest"-odrzekłam.
-,,Co z Domi?"
-,Wszystko w porządku. Jutro wraca do domu"-odparł.
-,,Mogę do niej wejść?"
-,,Oczywiście"
-,,Cześć. Domi, chciałam Cię za wszystko przeprosić..
Zachowałam się jak ostania egoistka.. Wybacz"
-,,Nic się nie stało.. Kocham Cię córeczko"
Po powrocie do domu, zadzwoniłam pod podany numer telefonu.
Miałam racje, to telefon Alexisa.
Powiedział,że za dwa miesiące przylatuje do Polski.
Ucieszyłam się!
Przecież taki wspaniały facet, to skarb.
Dodatkowo, coś do niego czułam.
Wyjątkowa historia? Prawda?
A co, jeśli piłkarz darzy mnie niezwykłym uczuciem?
Na to pytanie, odpowiem w następnym rozdziale.
♥
-,,Co ja najlepszego zrobiłam"..
Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam płakać..
-,,Przecież wytoczą mi za to rozprawę w sądzie..
Tata mnie znienawidzi.."-pomyślałam..
-,,Nikt normalny nie uwierzy, że zrobiłam to nieświadomie...
Każdy pomyśli, że chciałam ją zabić.."
Zadzwoniłam do swojego przyjaciela-Lino.
Zawsze mnie wspierał. Wiedziałam, że jest jedyną osobą na którą mogę liczyć.
-,,Lino! możesz do mnie przyjechać?"-zapytałam.
-,,Co się stało? Ty płaczesz?!"
-,,Proszę, przyjedź.. Potrzebuję cię!"-odparłam ze smutkiem.
-,,Jasne, będę za 15 minut"-odrzekł.
Po chwili, rozległo się głośne pukanie do drzwi.
W progu stał Lino. Był cały mokry.
W ręku trzymał chusteczki i moje ulubione ciastko!
-,,Dziękuję! Ty zawsze wiesz, jak mnie pocieszyć"
Przytuliłam chłopaka ze wszystkich sił i zaprosiłam na górę.
-,,Opowiadaj. Co jest?"
-,,Widzisz... Chodzi o to, że moja macocha jest w szpitalu.."
-,,Jak to ..."-urwał w połowie.
-,,Zaparzyłam jej te ziółka od ciotki.. Okazało się, że nie można ich podawać osobom, które cierpią na nadciśnienie...A ja głupia, nie przeczytałam uwagi, która ewidentnie na to wskazywała.."
-,,Ej! Nie jesteś głupia! Królewno...każdemu może się zdarzyć.."
Lino zawsze wiedział co powiedzieć. Był taki ciepły, troskliwy, kochany.
-,,Chcesz do niej pojechać?"-zapytał.
-,,A masz czas? Byłabym Ci dozgonnie wdzięczna"-odparłam.
Po 30 minutach byliśmy na miejscu.
-,,Dzień dobry. 2h temu przywieziono tutaj Domitilę Medina. Jestem jej córką. Chciałabym ją odwiedzić"
-,,Jasne. Pokój numer 7"-odpowiedziała pielęgniarka.
Korytarz, który prowadził do jednej ze szpitalnych sal, był bardzo długi.
-,,Lino, jesteś pewny, że to dobry pomysł?"-zapytałam zdenerwowana.
-,,Tak! Idź tam, ja na ciebie poczekam. Powodzenia!"-odparł.
Domi leżała na ostatnim łóżku.
Wyglądała jak zombie ze znanej bajki ,,Scooby Doo"..
-,,Cześć! Jak się czujesz?"-zapytałam przestraszona.
-,,Fizycznie, całkiem nieźle..
Lekarze powiedzieli mi, że straciłam dziecko.. Byłam w ciąży.."
-,Cooo?! W ciąży?"- osłupiałam.
-,,W jakiej ciąży?! Przecież ona miała 45 lat?
I, że niby mój tata, miał być ojcem?"
Niee, to niemożliwe..
-,,Dlaczego znowu kłamiesz...chcesz rozwalić naszą rodzinę?"-wykrzyknęłam.
-,,O co Ci chodzi? Uspokój się"-odparła.
-,,Ja nie zamierzam tego dłużej słuchać, cześć".
Wybiegłam stamtąd. Nie mogłam na nią patrzeć.
-,,Lino, jedziemy!"-powiedziałam wzburzona.
-,,I jak? ... Czemu płaczesz?"
-,,Nie mówmy o tym...Przytul mnie"-odparłam.
Po powrocie do domu, byłam strasznie rozbita..
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić..
Czułam się winna..
Postanowiłam, że pójdę do kościoła.
Pomodlę się o potrzebne łaski. Dobrze mi to zrobi.
To była najlepsza decyzją, jaką kiedykolwiek podjęłam.
Wybiła 18.00.
Z niecierpliwością czekałam na rozpoczęcie się mszy świętej.
-,,Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo..."-rozległa się pieśń.
Z Zakrystii wyszło........
11 Królów!
Wszyscy byli ubrani tak seksownie! Wyglądali uroczo!
Czyżby Barcelończycy odwiedzili naszą parafię?!
Na to wygląda!
Cały czas na nich zerkałam..
Nie mogłam się skupić na mszy..
Przystojniacy w komżach.. i od razu chce się żyć!
Po Eucharystii, zostałam chwilkę, aby pomodlić się o zdrowie Domi.
Wtedy.... podszedł do mnie Fabregas.
Zapytał, czy przyjdę na ich imprezę :D
Cóż mogłam odpowiedzieć...Zgodziłam się!
Po kilku chwilach przyszła cała reszta.
Wyściskaliśmy się i wyszliśmy.
Jedenastu Herosów i ja.......Wyobraźcie sobie moje szczęście.
Czułam, jak serce chce mi wyskoczyć z piersi...
Byłam na nich tak napalona...
Nie uwierzycie!
Dotarliśmy do ekskluzywnej willi Messiego.
Jeeju, coś pięknego.
Chłopcy zaczęli się rozbierać.
Och, jakie to były widoki.
Ciśnienie z każdą sekundą wzrastało.
JEDENASTU PRZYSTOJNIAKÓW, KTÓRZY OBNAŻAJĄ SIĘ - WŁAŚNIE PRZEDE MNĄ!
Momentami czułam się jak w nocnym klubie!
Aczkolwiek, było warto :D
-,,Usiądź, chyba się nie boisz?"-zapytał Pedro.
-,,Haha, jasne, że nie! To dla mnie sama przyjemność"-odrzekłam.
Pique wpadł na pomysł, żebyśmy pograli w butelkę!
Jeeju, mężczyźni w bokserkach i ja!
Alexis powiedział, żebym usiadła sobie na jego kolanach.
Objął mnie i czule pocałował...
Czułam się cudownie!
-,,Nasza piękność zakręci jako pierwsza"-odrzekł Xavi.
Wypadło na Tello.
-,,Pytanie czy wyzwanie?"-zapytałam.
-,,Wyzwanie"-odrzekł.
-,,Przytul mnie"-odparłam.
To było takie romantyczne.
Crisian podniósł mnie, wyściskał, a na deser dał buziaka w policzek!
-,,To dopiero początek mała"-powiedział.
Kolejne wyzwania przebiegały całkiem nieźle.
-,,Cesc, teraz ty!"-wykrzyknął Messi.
-,,Okej, Alexis. Pocałuj Ivę"
Wiecie, samego buziaka nie będę wam opisywać. Co najwyżej mogę powiedzieć, że było wspaniale.
-,,Dobra chłopaki! Podkręcimy atmosferę!"-odrzekł Neymar.
-,,Nasza księżniczka, wybierze sobie mężczyznę, z którym chciałaby spędzić noc"-odrzekł Iniesta.
-,,Coo?! Mam wybierać między Wami?"-odparłam zdziwiona.
No cóż. Wybór był bardzo trudny, aczkolwiek musiałam się zdecydować.
Sama myśl, żeby pocałować któregoś z nich była cudowna, a co dopiero........
Bosko!
-,,Alexis, zapraszam"-odpowiedziałam dość niepewnie.
Przystojniak wstał, pocałował mnie, chwycił za biodra, mocno przytulił.
*Erotomanka*
Alexis fue maravilloso!!Rano, kiedy wyszłam z pokoju, zobaczyłam Barcelończyków, którzy spali przykryci jednym wielkim kocem..
Wiecie jak to słodko wyglądało?
Niestety, to dzisiaj był dzień ich wylotu do Hiszpanii.
Odprowadziłam ich na lotnisko...
Czule pożegnałam się przede wszystkim z Alexisem.
Wszystkich wyprzytulałam, wyściskałam..
Jedenastu Herosów wsiadło do prywatnego samolotu..
Pomachałam im na 'do widzenia' i poszłam.
W kieszeni znalazłam karteczkę z numerem telefonu.
-,,Alexis zostawił mi swój nr, jak bajecznie"-pomyślałam.
Po powrocie do domu, włączyłam swój telefon.
21 połączeń od taty..
Pobiegłam do szpitala..
-,,Córeczko, bardzo się o ciebie martwiłem.. Gdzie byłaś?"-zapytał.
-,,Spałam u Lino. Nic mi nie jest"-odrzekłam.
-,,Co z Domi?"
-,Wszystko w porządku. Jutro wraca do domu"-odparł.
-,,Mogę do niej wejść?"
-,,Oczywiście"
-,,Cześć. Domi, chciałam Cię za wszystko przeprosić..
Zachowałam się jak ostania egoistka.. Wybacz"
-,,Nic się nie stało.. Kocham Cię córeczko"
Po powrocie do domu, zadzwoniłam pod podany numer telefonu.
Miałam racje, to telefon Alexisa.
Powiedział,że za dwa miesiące przylatuje do Polski.
Ucieszyłam się!
Przecież taki wspaniały facet, to skarb.
Dodatkowo, coś do niego czułam.
Wyjątkowa historia? Prawda?
A co, jeśli piłkarz darzy mnie niezwykłym uczuciem?
Na to pytanie, odpowiem w następnym rozdziale.
♥
Jej Jej Jej *.*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba! :*
Usuń