sobota, 23 listopada 2013

IX1.


-,,Al! Spóźnię się na zajęcia.."-odparłam wzburzona.
-,,Daj spokój!"-uśmiechnął się zalotnie.
-,,Ubieraj się, za pół godziny wychodzimy"-burknęłam.
-,,Dobrze, już dobrze, spokojnie..."


Alain był jedną z najcudowniejszych osób, które "przewinęły" się przez całe moje życie. Zawsze mogłam na niego liczyć, w przeciwieństwie do mojego taty, który pracował 24/7...

-,,Pomożesz mi?"-krzyknął Al z sąsiedniego pokoju.
-,,Co znów...?"
-,,Nic...nic"-przyciszył.

W tej chwili, zrobiło mi się strasznie głupio. Zobaczyłam smutek na jego twarzy.


-,,Hej!"-krzyknęłam.
Podeszłam do wyraźnie zdezorientowanego chłopaka i złapałam go za ręce.
-,,Przepraszam.. Nie chciałam.. Mogę w czymś pomóc"-zaśmiałam się.
-,,Wpadniesz do mnie wieczorem?"
-,,Nie zmieniaj tematu.. Muszę się uczyć. Raczej nie."-odrzekłam.
-,,Jak zwykle. Dziewczyno.. Od podstawówki masz same piątki. Wszystko umiesz... Nie przesadzaj :)"
-,,To nie ty zdajesz maturę i to nie ty masz apodyktycznego ojca"
-,,Aria.. Co innego, jakbyś przez całą edukacje nie otworzyła książki, ale ty ciągle jesteś zajęta.. Jak nie geografią, to historią, angielskim, polskim.. Nie masz dla mnie czasu"
-,,Aa zresztą. Ty jak zwykle NIC nie rozumiesz. Cześć"
-,,Zaczekaj..."

Wyszłam z mieszkania Alain'a trzaskając drzwiami.
Było mi z tym źle. Nie chciałam się z nim kłócić, ale Al nie pozostawiał mi wyboru..

*W tym samym czasie w mieszkaniu chłopaka*

-,,Cześć :) Z tej strony Stella. Masz dzisiaj czas?"-zapytała.

Stell, to koleżanka z klasy. Jest strasznie miła, kochana i pomocna. Zawszę mogę na nią liczyć.
Jej telefon mnie niezmiernie zaskoczył. Byłem rozbity.
-,,Jak Aria się o tym dowie...Ale z drugiej strony, ma ważniejsze sprawy na głowie :)"-pomyślałem.

-,,Cześć,cześć. W sumie, to tak :)"-odparłem.
-,,To świetnie. Tak się składa, że mam dwa bilety na dzisiejszy seans. Wpaść po ciebie?"
-,,Bardzo chętnie. Może o 19.00?"-zapytałem.
-,,Pewnie! Do zobaczenia"

-,,Żeby tylko Aria się nie dowiedziała..."-pomyślałem.

*W pokoju dziewczyny*

Może powinnam do niego zadzwonić? Przecież nie mogę go stracić.

Nie odbiera..
A zresztą.. Idę oglądać mecz.

Na murawie ujrzałam moich ulubionych piłkarzy 
z Barcelońskiej drużyny.
Uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy.





Do Alain'a dzwoniłam jeszcze kilka razy... Nie odebrał.

*W tym samym czasie*

-,,Stell, pięknie wyglądasz"-oznajmiłem.
-,,Dziękuję! To co? Idziemy?"-piękna dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, najszczerszym uśmiechem na świecie.
-,,Pewnie!"

W sumie, to nawet nie miałem wyrzutów sumienia.
Aria się uczy, nie ma dla mnie czasu (zresztą jak zwykle), a ja nie zamierzam wiecznie na nią czekać..

Film był naprawdę świetny!


 -,,Może wstąpisz do mnie? Mam bardzo dobre ciasto"-zaproponowałem z wyraźnym zadowoleniem.
-,,Chętnie, chętnie :>"

*kilka chwil później*
-,,Masz bardzo ładne mieszkanie"
-,,To spadek po babci. Dzięki temu, mam chwilę dla siebie i czas dla dziewczyny..Właśnie..'dziewczyny'"
-,,Coś nie tak?"
-,,Widzisz.. Aria za dwa dni pisze egzaminy maturalne.. Przez to hmm, jakby to powiedzieć, nie ma dla mnie czasu"-nie chciałem pokazać, że serce rozrywa mi się na kawałki.
W tej chwili stało się coś, co nie powinno mieć miejsca.
Stell, ona mnie pocałowała. Nie wiem czemu, ale nie chciałem, żeby przestała.






Nie zauważyłem, że w przedpokoju stoi Aria..
-,,Ej! Zaczekaj.. To nie jest tak jak myślisz. Słyszysz?"
Nie odezwała się.. Patrzyła  przed siebie i płakała.





-,,Mogłam się tego spodziewać"
-,,Stella wyjdź, proszę"-powiedziałem.
-,,Ja też już pójdę. Wystarczająco widziałam"
-,,Aria, zaczekaj. Mogę to wszystko wyjaśnić"
-,,Tutaj nie ma co wyjaśniać, żegnam"

Byłem załamany. Przez własną głupotę straciłem moją ukochaną.
-,,Aria! Poczekaj.."-wybiegłem za nią z mieszkania.
-,,Proszę, pozwól mi się wytłumaczyć"-powiedziałem wręcz błagalnym tonem.
-,,Al, zdradziłeś mnie. Tutaj nie ma co wyjaśniać. Tylko wiedz, że nie spodziewałam się tego po tobie i kocham cię najbardziej na świecie.."-zobaczyłem, jak po jej policzku spływają łzy.
-,,Ja też cię kocham, dlatego proszę, chodź na górę"

*Z prospektu Arii*

Uległam.. Po entej kłótni, dość poważnej, musiałam z nim porozmawiać.
-,,Słucham. Co chcesz mi powiedzieć?"
-,,Widzisz.. Poszedłem z nią do kina. Wiem, nie powinienem tego robić, ale ty ciągle nie miałaś dla mnie czasu"
-,,I to był powód, dla którego musiałeś się całować ze Stellą?"
-,,Wiem, jestem kretynem... Wybacz mi, proszę"
-,,Ten buziak na pewno nic nie znaczył?"
-,,Myślisz, że jakby Stella była dla mnie ważna, rozmawiałbym teraz z tobą?"-uśmiechnął się.
-,,Mogę u Ciebie przenocować? W zasadzie do domu nie mam po co wracać.. Pokłóciłam się z tatą"
-,,No jasne, że możesz"

Alain przytulił mnie tak mocno, że nie mogłam złapać oddechu. Wierzyłam mu.. Oprócz niego, nie mam nikogo innego.

-,,A tak na marginesie.. Powtórzyłam cały materiał. Od teraz, przed dwa kolejne dni-jestem, kolokwialnie mówiąc, do dyspozycji"
-,,A ja mam dla ciebie niespodziankę, zamknij oczy"

Byłam strasznie ciekawa, co Al wymyślił.
Pomijając fakt, że wszedł do pokoju w samych bokserkach, praktycznie nagi, byłam strasznie zadowolona.
W ręku trzymał małą paczuszkę.
-,,Co to jest?"
-,,Otwórz"
W środku znajdowała się oryginalna koszulka FCB :)
-,,Odwróć ją"
Z tyłu, przy numerze '11', znajdował się autograf Neymara.
-,,Skąd to masz?!"-zapytałam zdumiona.
-,,Nie pytaj. To dla ciebie, prezent"
-,,Jeju, Al, dziękuję! Nie zasłużyłam sobie, wiem, jesteś wspaniały!"


-,,Za tydzień lecimy! Pamiętaj"
-,,O czym, jak o czym, ale o tym, że lecimy DO HISZPANII, to chyba do 80-tki nie zapomnę!"

*Kilka dni później*

-,,Alain, Al! Zdałam, rozumiesz?!"-krzyknęłam chłopakowi prosto do słuchawki.
-,,Mówiłem?!"
-,,Zaraz u ciebie będę! Ubieraj się, wychodzimy"-odrzekłam podekscytowana.
-,,Nie, nie, nie. Nie zamierzam się ubierać :)"
-,,Al! Haha, uspokój się!"



Na łóżku w sypialni leżał półnagi Al.
Był taki uroczy.
Nie mogłam się powstrzymać!





Oto kolejny rozdział :) W następnym, wprowadzę już wzmiankę o Ney'u :) Będzie się działo! :D

Podoba się?-Skomentuj :)


sobota, 16 listopada 2013

    IX.



-,,Gool"-rozległ się krzyk z sąsiedniego pokoju.
-,,Tato, uczę się, proszę"-powiedziałam wręcz błagalnym tonem.
-,,Chodź, Barcelona gra"-odparł.
-,,Wiem..."
Czułam jakby moje serce rozrywało się na kawałki.
Nigdy nie ominęłam żadnego meczu, ale dzisiaj... stos książek na moim biurku i tylko jedna noc.

-,,Córciu, Ney strzelił bramkę"-krzyknął.

W tej sekundzie wybiegłam z pokoju. Musiałam to zobaczyć.
Po drugiej stronie ekranu, był najcudowniejszy, w dodatku zapłakany Neymar.


Czułam jak po policzku spływa mi łza.

-,,Aria, co się stało?"-zapytał zaniepokojony tata.
-,,Moje marzenie nigdy się nie spełni, prawda?"

W pokoju zapanowała niezręczna cisza.

-,,Dzięki za zrozumienie...t-a-t-o"-spowolniłam.

Potrzebowałam rozmowy. Odkąd mama wyjechała do Meksyku, czułam się strasznie samotna.

Miałam jedynie jego.
Alain. Kochany, troskliwy i opiekuńczy, a w dodatku tylko mój.
Muzyk z zamiłowania :)

-,,Zadzwonię do niego. Może mnie odwiedzi..."-pomyślałam.

*kilka chwil później*

-,,Alain, jesteś zajęty?"-zapytałam.
-,,Nie, a coś się stało?"
-,,Przyjedź do mnie, proszę"-odparłam z wyczuwalnym drżeniem w głosie.
-,,Będę za dwadzieścia minut"

I jak tu go nie kochać? :)

-,,A ja mam jeszcze tyle nauki... Nie, nie wyrobię się, nie ma szans.."-pomyślałam.
Otworzyłam książkę do angielskiego..Echh, znienawidzony przedmiot, ale cóż..
Nawet nie wiem, kiedy zamknęłam oczy. Obudził mnie słodki i ciepły głos Alain'a.


-,,Mów, co się stało"-odrzekł nieco zdezorientowany.
-,,Po prostu chciałam, żebyś przyjechał"
-,,Kocham Cię"
-,,Jeszcze raz dziękuję za to, że jesteś"

Po tej jakże krótkiej, ale uroczej konwersacji-Al pocałował mnie.




Hmm, pamiętam nasze pierwsze spotkanie. On jest inny....inny niż wszyscy mężczyźni w jego wieku.

W każdym razie dokumentnie poprawił mi humor.

-,,To co, idziemy na lody?"-zaproponował pełen entuzjazmu.
-,,Mam sporo zadań.. Przepraszam"
-,,Posiedzę z tobą"
-,,Naprawdę? Zrobisz to dla mnie?"
-,,Jasne, od czego ma się przyjaciół?"

W ogóle nie miałam chęci do nauki.. Klasa maturalna, rozszerzenia, korepetycje.. Ledwo wystarczało mi czasu na relaks. Obiecałam sobie, że jak tylko zdam maturę,pojadę do Hiszpanii, miejmy nadzieje, że mój nadgorliwy tatuś, pozwoli mi zabrać ze sobą Alain'a...

Pewnie zastanawiacie się, dlaczego miałby nie zgodzić się na podróż z chłopakiem.
Mojemu tacie wydaje się, że nadal mam 12 lat i jestem niedojrzałą małolatą, która na niczym się nie zna.
Oczywiście-myli się.
Gdy miałam 16 lat moja mama wyjechała. Zostałam sama, samiutka.
Nigdy nie miałam przyjaciół. Zawsze byłam szarą myszką. Na szczęście poznałam Alain'a, który zmienił całe moje dotychczasowe życie.


-,,Aria, chodź na chwilkę"

Zdezorientowana wstałam z krzesła, zamknęłam książkę.. Wyglądałam gorzej, niż źle.
Al parsknął śmiechem.


-,,Ej! Nie śmiej się ze mnie..."-krzyknęłam i zrobiłam bardzo słodką minę.
-,,No dobra, dobra, moja złośnico!"
-,,Co chciałeś mi powiedzieć?"
-,,Za niecały tydzień matura.. A potem... Pamiętasz?"
-,,No jasne! Ale znasz mojego tatę, prawda?"
-,,To nie jest żaden problem.. Jesteś już pełnoletnia"
-,,Al, dobrze wiesz, że nie możemy uciec. To wbrew wszystkiemu"
-,,Pogadam z nim, ok?"
-,,Jak uważasz"-widocznie posmutniałam.

Zabrałam się za geografię. W końcu to m.in od tego wyniku z tego przedmiotu zależało, czy dostanę się na wymarzone studia.
Ku mojemu zdziwieniu Al wyszedł z pokoju.
Nawet nie miałam siły zapytać, dokąd zmierza.
Aa nieważne. Nie zgubi się..

*w kuchni, Alain*
-,,Przepraszam, mam do Pana pytanie"-zapytałem.
-,,Słucham młody człowieku"
-,,Wystarczy Alain"-uśmiechnąłem się.
-,,Nie pouczaj mnie. O co chodzi?"
-,,Za dwa tygodnie lecę z Pana córką do Hiszpanii"-odrzekłem.
-,,Jak to..."z moją córką"?
-,,Z Arią. Kocham ją. Jesteśmy razem dwa lata. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy zostać w Polsce"
-,,Podejdź, mam coś dla ciebie"
Powiem szczerze, że przestraszyłem się. Nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać, po dosyć nieprzewidywalnym typku.
-,,Masz, miłego wyjazdu"
Tata Arii położył na stoliku dwa bilety.
-,,Coo...co to jest?"
-,,Kupiłem je już dawno temu. Chciałem lecieć razem z Arią, ale wiem, że zależy wam na sobie, a taki wyjazd 'dobrze' wam zrobi"-uśmiechnął się.
-,,Dziękuję, dziękuję z całego serca"
-,,Tylko wiesz, z tym 'dobrze', to była tylko taka anegdota, nie odbieraj tego w dosłownym znaczeniu"-poczerwieniał.
-,,Haha, proszę się nie martwić. Jesteśmy dorosłymi ludźmi"-uścisnąłem dłoń, mam nadzieję, przyszłego teścia.


Wszedłem do pokoju mojej księżniczki.
Siedziała 'zanurzona' głową w książkach, nawet mnie nie zauważyła..

-,,Patrz co mam!"

-,,No, dajesz!"-odrzekła, nie odrywając wzroku od zeszytu.
-,,Aria, popatrz na mnie"
-,,Już, chwilka"

Usiadłem sobie na łóżku. Byłem strasznie podekscytowany.
Aria przyszła do mnie dopiero po dwudziestu minutach, a ja cały czas trzymałem w ręku bilety.


-,,O co chodzi? Tylko szybko. Zostało mi jeszcze kilka tematów"
-,,Usiądź"

Aria usiadła na moich kolanach. Tak strasznie ją kocham.
Właśnie w tej chwili wyjąłem dwie małe karteczki i pokazałem najukochańszej dziewczynie na świecie.


-,,Czym ty mi machasz przed nosem?"


-,,Patrz co mam :) Dwa bilety lotnicze do Hiszpanii"-uśmiechnąłem się.
-,,Ale jak je zdobyłeś? Nie żartuj sobie.."
-,,Nie pytaj! To dla ciebie, kocham cię!"
-,,Dziękuję, dziękuję, dziękuję!"
Aria rzuciła mi się na szyję i zaczęła bardzo mocno przytulać.

-,,A teraz daj mi czterdzieści minut. Skończę te nieszczęsne 'wody powierzchniowe' "
-,,Nie ma sprawy :)"

*kilkadziesiąt minut później*

-,,To co, te 'lody' nadal aktualne?"
-,,Jasne, ubieraj się, a ja idę po samochód"-odrzekł.

Nie miałam pojęcia co na siebie założyć. Wiem,że było ciemno i pewnie nikt nie zwróciłby na mnie szczególnej uwagi, ale pomimo tego, musiałam dobrze wyglądać.
W rezultacie przywdziałam zwiewną, granatową koszulkę i trochę obcisłe jeansy :)

-,,Wyglądasz pięknie"-krzyknął Al.
-,,Dziękuję! To co, gdzie jedziemy?"
-,,Może do galerii? Tam- lody są najlepsze"
-,,Próbowałaś? :>"
-,,Al, uspokój się"-roześmiałam się i uderzyłam chłopaka w ramię.
-,,Dobra, już dobra!"
-,,Jakoś odechciało mi się tych smakołyków.."-powiedziałam.
-,,Jedziemy do mnie?"
-,,Pewnie, tylko pamiętaj-przyzwoitość. Jutro mam zajęcia"-uśmiechnęłam się.
-,,Ależ oczywiście.."-odparł.




Zaczynamy kolejny rozdział :) Podoba się-skomentuj :) To wiele dla mnie znaczy.

niedziela, 3 listopada 2013



VIII4.




Długo nie mogłam dojść do siebie.
Ciągle myślałam o Marcu, a właściwie o SMS-ie, który wywrócił całe moje życie do góry nogami.
-,,No nic, muszę sobie poradzić, jestem silna-dam radę"-pomyślałam, mocno zaciskając pięść.
Położyłam się na łóżku, założyłam słuchawki, włączyłam muzykę. To najlepszy sposób, aby przenieść się w inny, magiczny świat.
Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk telefonu.

"Suerte que es tener labios sinceros
para besarte con mas ganas"
-zaczęłam nucić...


-,,Tak?"-zapytałam dość nieśmiało.
-,,Cześć! Mówi Dani. Jesteś zajęta?"
-,,
Nie, a coś się stało?"
-,,Dzisiaj, w naszym ulubionym barze organizowany jest bal maskowy.
Wpadniesz?"-zaproponował podekscytowany.
-,,Nie mam nastroju. Przepraszam"-odrzekłam
-,,Maya, nie daj się prosić, chodź! Będzie fajnie"

-,,Pod jednym warunkiem"-powiedziałam dobitnie.
-,,Słucham!"
-,,Obiecaj mi, że nigdy więcej nie zobaczę Marca-proszę"-oznajmiłam ze łzami w oczach.
-,,Obiecuję. Nie martw się.Zawsze możesz na mnie liczyć, pamiętaj"
-,,Dziękuję, kochany jesteś"
-,,Przyjdę po ciebie, o 19.30, trzymaj się!"

Naprawdę ucieszyłam się, kiedy Dani do mnie zadzwonił. Potrzebowałam wsparcia. Marc okazał się egoistą, tata planuje ślub z Lori, a przyjaźń z Francescą wisi na włosku...
Chciałabym cofnąć czas.. Niestety.. To niemożliwe.

-,,Maya, kochanie, mogę cię na chwilkę prosić?"-zapytała  Lorita, niezmiernie skrzeczącym głosem.
-,,Już, chwilka"

Moja mina, w takich sytuacjach jest bezcenna. Wyraz twarzy, porównywalny jest do paskudnej ropuchy.
Wchodząc do salonu, zauważyłam Lori, która była ubrana w piękną, lśniącą i na pewno bardzo drogą suknię ślubną.

-,,Cooo, co to ma znaczyć?"-zapytałam wzburzona.
-,,Maya, dziecko, nie denerwuj się. Chciałam zapytać, co sądzisz o mojej weselnej kreacji?"-Lori uśmiechnęła się sarkastycznie.
-,,Brzydka, wymięta, wyciągnięta sukienka. Mogę już iść?"-krzyknęłam.
Oczywiście skłamałam. Tak naprawdę, byłam zachwycona strojem, w który ubrana była moja przyszła macocha.

Pobiegłam do pokoju. Nie mogłam już dłużej znieść myśli, że za kilka miesięcy, ta okropna kobieta zamieszka ze mną pod jednym dachem.

-,,Już 19.00! Muszę się zbierać! Za trzydzieści minut przyjdzie po mnie Dani!"-pomyślałam.

Jak zwykle, nie miałam się w co ubrać. Całą szafę "przewróciłam do góry nogami"... Dalej nic...

W rezultacie- wybrałam moją ulubioną granatową spódniczkę, szarą koszulkę i trampki.
Pewnie wyglądałam jak Shrek, ale akurat w tamtej chwili, mój wygląd był najmniej ważny.

Po kilkunastu minutach rozległo się pukanie do drzwi.
Zbiegłam na dół.
W drzwiach stał Dani. Wyglądał olśniewająco.
W ręku trzymał bukiet kwiatów.
-,,Proszę, to dla ciebie"-uśmiechnął się zalotnie.
-,,Zaczekaj, pójdę wstawić do wazonu"
-,,Nie ma sprawy :)"
-,,Okej, możemy iść!"-zaproponowałam.

Nocą, hiszpańskie uliczki wyglądały cudownie!
Cała atmosfera była magiczna, niespotykana.

-,,Mam dla ciebie niespodziankę"-oznajmił.
-,,Oo, cóż to takiego?"-czułam, jak kąciki ust niewinnie się podnoszą.
-,,Zobaczysz!"

Ciekawość po prostu mnie zżerała. Nie miałam pojęcia, co Dani mógł wymyślić. Ciekawe...

Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Bar, był pięknie oświetlony. Przed wejściem stało dwóch ochroniarzy, którzy na zamianę zamykali i otwierali drzwi.

-,,Wejdź"-powiedział Dani.

W lokalu było strasznie ciemno. Zdziwiłam się..
-,,Co się dzieje?"-zapytałam wystraszona.

Nagle zaświeciła się główna, największa lampa.
Zobaczyłam postać, która idzie w moją stronę.

-,,To Marc!"-pomyślałam.
-,,Dani, idioto! Obiecałeś mi! Nienawidzę cię, nienawidzę!"-zaczęłam szarpać wystraszonego chłopaka.
-,,Spokojnie! Uspokój się! Porozmawiaj z nim.."
-,,Nie będę z nikim rozmawiać, a już na pewno nie z tym egoistycznym typem. Daj mi święty spokój"-krzyknęłam.

Wybiegłam stamtąd i zaczęłam płakać.
Nie mogłam uwierzyć, że mój najlepszy przyjaciel, mógł mnie tak perfidnie wykorzystać.
Siedziałam na krawężniku, szlochałam tak bardzo, że nie słyszałam nawet dzwoniącego telefonu...

-MARC

-,,Nie, nie odbiorę od tego cholernego kłamcy.."

Poszłam na plażę. Musiałam przemyśleć kilka spraw.
-,,Co teraz będzie? Dam sobie radę?...Sama?"-pomyślałam.

W pewnej chwili poczułam dotyk dłoni, na swoim ramieniu.
-,,Maya, musimy porozmawiać"-wymamrotał załamany Marc.
-,,Czego chcesz? Daj mi spokój.. Już wystarczająco mnie zraniłeś. Idź stąd, idź i nigdy nie wracaj!"-krzyknęłam, po czym wybuchłam płaczem.
-,,Pozwól mi wytłumaczyć...To nie tak jak myślisz.."
-,,A jak? Myślisz, że twoje cholerne 'przepraszam' coś zmieni?"
-,,Usiądź, wysłuchaj mnie"

Marc pociągnął mnie za rękę. Kochałam go. Był dla mnie tak strasznie ważny. Wymiękłam.

-,,No dobrze. Masz trzy minuty..."
-,,Jest mi strasznie głupio za tego SMS-a. To nie jest tak jak myślisz. Thiago powiedział mi, że jesteś jego dziewczyną. Nie mogłem w to uwierzyć... Poniosły mnie emocje. Przepraszam"

Marc usiadł koło mnie. Kątem oka widziałam jego wyraz twarzy. W głębi duszy wierzyłam, że czuje do mnie to samo, co ja do niego..

-,,Co takiego? Thaigo....Jak on mógł.."
-,,Wczoraj do mnie przyszedł, wyjaśnił wszystko"
....
-,,Aa i jeszcze jedno. Kocham Cię"

-,,Marc, nie idź, zaczekaj!"-krzyknęłam na oddalającego się chłopaka.
-,,Pamiętasz nasze ostatnie spotkanie? Nie zrobiłam wtedy jednej rzeczy"-uśmiechnęłam się.

Pocałowałam go. Najpiękniejsza chwila mojego życia.
-,,Nie gniewam się. Kocham Cię najbardziej na świecie. Jesteś całym moim światem".

Marc przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Popatrzyłam się w jego piękne, brązowe oczy-to właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że jest to mężczyzna, z którym chcę spędzić resztę swojego życia.

-,,Chodź, przejdziemy się"-zaproponował.


Było cudownie. Pełnia księżyca, morska bryza, piasek pod stopami. Czego chcieć więcej?


Po 2h Marc odprowadził mnie do domu.
-,,Zobaczymy się jutro?"-zapytał pełen entuzjazmu.

-,,Jasne. Zadzwoń, jak będziesz miał czas"-odrzekłam.

Pożegnaliśmy się, dostałam słodkiego buziaka.
Po powrocie do domu-uświadomiłam sobie, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.

Włączyłam komputer. Na meilu-miałam kilka nieodebranych wiadomości-w tym jedną od Francesci. Ucieszyłam się.. Dawno nie rozmawiałyśmy.

*Maya! Przemyślałam sobie wiele spraw. Marc, to nie jest chłopak dla mnie.. Wiem, że będziesz z nim szczęśliwa.
Życzę Wam szczęścia! Jesteście tacy kochani!
A tak na marginesie-jutro idę na randkę, z cudownym chłopakiem! Opowiem ci w szkole. Do jutra, trzymaj się!*

*Fran, bałam się, że już nigdy się do mnie nie odezwiesz. Mam ci tyle do opowiedzenia! Nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia! Do zobaczenia!*

-,,Nie mogę uwierzyć, że wszystko zakończyło się po mojej myśli. Jestem taka szczęśliwa. Teraz, to już nawet Lori nie zepsuje mi humoru"-pomyślałam uśmiechnięta od ucha, do ucha.





Mam nadzieję, że się podobało :) Jeśli tak-skomentuj!



piątek, 1 listopada 2013

VIII3.





*Czytam teraz niesamowitą książkę. Opowiada o osieroconej dziewczynie, która po wielu latach przeżytych w różnych rodzinach, w których wykonywała ciężkie prace i była traktowana bardzo surowo, zdecydowała się na ucieczkę z przyjacielem. Oboje odkryli, że wreszcie mogą robić i myśleć to, co chcą. Oczywiście zakochali się w sobie tak cudownie, że aż ciarki chodzą mi po plecach, kiedy o tym pomyślę. Teraz dotarłam do miejsca, kiedy on zniknął...*

Bardzo lubię czytać, wręcz kocham. Kiedy kończę dobrą książkę, często się wzruszam..
Trochę na skutek tego, co czytam, trochę z przeczucia, że kończy się coś pięknego.


•Kilka minut później, w sypialni Tiny•


*Kochana mamo!*
Tęsknię za Tobą. Odeszłaś za wcześnie i przykro mi, że dorastam bez Ciebie. Myślę, że jestem dość silna dzięki temu, czego mnie nauczyłaś. Przeglądanie Twoich rzeczy jest dla mnie czymś bardzo poruszającym i nie spodziewałam się, że znowu tak mocno poczuję Twoją obecność. Dotykanie Twoich ubrań, oglądanie zdjęć. Przez chwilę czułam, jakbyś była, obok mnie.

W tym właśnie momencie do pokoju wszedł tata.

-,,Maya, dlaczego grzebałaś w moich rzeczach?"-zapytał wzburzony.
-,,Co takiego?"-zaśmiałam się ironicznie.
-,,Lori twierdzi, że widziała cię w moim gabinecie"-odrzekł.
-,,Ta kobieta jest nienormalna. Tak dla twojej wiadomości-dopiero wróciłam. Achh, zapomniałam, że moje zdanie się nie liczy"-wymamrotałam.

Po entej kłótni z tatą, potrzebowałam z kimś porozmawiać.
Zadzwonię do Marca.

Tak na marginesie-ciągle o nim myślę.
Przychodzi mi do głowy w najdziwniejszych chwilach. Jestem w kuchni, smażę omlety z gosposią i gdy otwieram lodówkę, widzę jego ulubiony napój. Przypomniało mi się, jak kilka dni temu przez przypadek mnie nim oblał. Roześmiałam się na wspomnienie, jakie miał wtedy poczucie winy. Myślał, że zniszczył mi białą spódnicę, bo napój był z czarnymi jagodami i ciemnofioletowa plama wyglądała groźnie.
Albo wczoraj... uczyłam się geografii i doszłam do rozdziału o gospodarce Gujany. Przypomniało mi się, że jego tata w ostatni weekend miał tam wyjechać, a on go zapytał, czy może się wybrać razem z nim.
Nie wiem dlaczego o nim myślę, naprawdę nie wiem...
Jestem coraz bardziej przekonana, że podoba mi się Marc. Dobrze czuję się również z Thiago. Postaram się tym za bardzo nie przejmować.
*MNIEJ MYŚL, WIĘCEJ RÓB*-to będzie moje hasło. Nie mam innego wyjścia.


Znalazłam kilka prześmiesznych zdjęć w starym pudełku, o którym dawno zapomniałam. Są to moje fotografie z czasów, gdy byłam mała i inne, np zdjęcia taty. Ale kto mógłby przypuszczać, że kiedyś przebrał się za....klauna?!
Ucharakteryzowany, biała twarz, wielkie usta, sztuczna łza, która spływa mu z lewego oka. Gdybym tego nie zobaczyła, nie uwierzyłabym...


*Maya, jesteś beznadziejna...
Marc chciał cię pocałować, a ty uciekłaś..
Tchórzu, tchórzu, tchórzu..
Nie wytrzymałam. Ciekawe co teraz o mnie myśli? Pewnie, że jestem...okropna. Bo co innego? To przecież prawda.

Dlaczego tego nie zrobiłam?! Nie wiem. Bałam się..
Miałam rozdarte serce. Z jednej strony Thiago, który jest strasznie kochany, wspiera mnie, a z drugiej Marc - chłopak, o którym nie mogę zapomnieć...Może to głupio zabrzmi, ale nie potrafię się zdecydować...

Telefoniczna rozmowa z Cam bardzo mnie uspokoiła. W gruncie rzeczy ma rację.
Powinnam porozmawiać zarówno z Marciem jak i z Thiago.
Muszę się dobrze zastanowić, żeby nie podjąć pochopnej decyzji*

Położyłam się. Byłam strasznie zmęczona.
Nagle rozległ się dźwięk wiadomości.
Jej treść-zamurowała mnie dokumentnie.

"Cześć Maya. Nie możemy się dłużej spotykać, to koniec!"

*Jaki koniec, o czym on do mnie pisze*-pomyślałam zrozpaczona.
Czułam jak łzy spływają mi po policzkach.
-,,Wiedziałam, że tak będzie..."

Wszystko między nami skończone. Dlaczego?
Rozczarowałam się. Może gdyby to Thiago mi się podobał, wszystko byłoby łatwiejsze.. Tak mi smutno.

Czasami trzeba zmienić perspektywę, popatrzeć na własne sprawy pod innym kątem. Tysiąc pytań rozbrzmiewa w mojej głowie. Zdecydowałam, że poproszę o radę Daniego. Kto lepiej niż facet będzie rozumiał co dzieje się w głowie innego faceta? Osobnik tego samego gatunku z pewnością rozwieje moje wątpliwości.

......
Dani powiedział, że to dziwne, że ktoś taki jak Marc wycofuje się tak nagle.. Faceci nie są jak kobiety-zapewniał mnie. Nie powinnam się martwić. To, że Marcuś zmienił zdanie, z pewnością nie zależy od tego co ja zrobiłam, albo czego nie zrobiłam (pocałunek). Po prostu mu się znudziło.(Znudziło? Ale co? A poza tym, czy tak bardzo mu zależało, żeby ze mną być? Czy to możliwe, że Dani ma rację? Faceci tak szybko zmieniają zdanie?)

Po rozmowie, która, kolokwialnie mówiąc, zwaliła mnie z nóg, poszłam do domu.
Wyglądałam jak "siódme nieszczęście".
Usiadłam na fotelu i wpatrując się płomienie, których żar był odczuwalny na dość dużą odległość, zaczęłam przeglądać nasze wspólne zdjęcia.
Właśnie wtedy-uświadomiłam sobie, że go kocham.
Kocham najmocniej na świecie.
Ale teraz..teraz nie ma to żadnego znaczenia.



Jeśli się podobało-skomentuj :) To dla mnie dużo znaczy!


Z dedykacją dla Kamila ♥