środa, 25 września 2013

  

VII.



-,,Valencia! Wstawaj! Nie możesz się spóźnić..Dzisiaj ostatni dzień szkoły!"
-wykrzyczała mama, wchodząc do mojego pokoju o 6.30.

-,,Dobrze, już dobrze...Tylko błagam, nie krzycz..Głowa mi pęka po wczorajszej imprezie "-odrzekłam zirytowana.

-,,Dziecko..Tyle razy cię prosiłam..
W kuchni, w dolnej szufladzie są tabletki.
Weź sobie"-powiedziała troskliwie.

-,,Okej. A teraz proszę, daj mi 10 minut.."


Byłam strasznie zmęczona.

Poprzedni wieczór spędziłam u Evity.
Było całkiem nieźle...Tylko te obleśne typy, które kleiły się do mnie, niczym... hmm, a zresztą nieważne.

Czułam się niezręcznie, więc postanowiłam stam
tąd wyjść.

Wkurzyłam się na Evi, która nawet nie próbowała mnie zatrzymywać...
No ale rozumiem ją-przystojni faceci z sąsiedniego osiedla, którzy są o wiele bardziej dojrzali, niż nasze szkolne ofermy...
To kusi.

-,,Już 7.00..Muszę wstawać"-pomyślałam.

Byłam z siebie bardzo dumna.
Za niecałe 2h, miałam odebrać moje świadectwo, na którym widniał czerwony paseczek.

Zeszłam na dół, napiłam się wody...

-,,Cześć! Jak się spało?"-zapytał Leo, mój przyrodni brat.
-,,Od kiedy cię to interesuje?  Czego chcesz?"-zapytałam.
-,,Pożyczysz mi 20 zł? Chcę zabrać Estelę na lody, a całą kasę wydałem w zeszłym tygodniu"
-,,No dobra. Portfel leży na biurku.
Bierzesz tylko dwie dychy, sprawdzę"-wymamrotałam.
-,,Dzięki!"-odparł z uśmiechem na twarzy.


-,,Nienawidzę tej sukienki..."

Patrząc z perspektywy czasu uważam, że wyglądałam w niej strasznie kobieco..

Po 20 minutach byłam ubrana, uczesana i gotowa do wyjścia.

-,,Leo, zamknij za mną drzwi.. Będę koło południa, cześć!"

Samego rozdania świadectw, chyba nie muszę Wam opisywać...
Reasumując.. nuda, nuda i jeszcze raz...nuda..


Około 12.00, mogłam oficjalnie powiedzieć- ZACZYNAMY WAKACJE.

Chciałam ten dzień spędzić z Evi, ale ona jak zwykle miała inne plany.

-,,Co dzisiaj robisz?"-zapytałam pełna entuzjazmu.
-,,Eemm, umówiłam się z kolegą"-odrzekła zmieszana.
-,,No jasne.. Rozumiem. Jak będziesz miała czas-zadzwoń"
-,,Nie gniewaj się... Przepraszam.... wynagrodzę ci to. Trzymaj się! "-wymamrotała.

Owszem, było mi przykro....no ale cóż mogłam zrobić.
Cieszyłam się, że w końcu jest szczęśliwa.

Chcąc się odprężyć, postanowiłam, że pójdę do parku.
I tak nie miałam planów na dzisiejszy dzień...

Nagle...Wpadł na mnie jakiś koleś..
Miał może16 lat.

-,,Ty jesteś jakiś ślepy? Uważaj.."-krzyknęłam w stronę chłopaka.

-,,
Désolé, nie zauważyłem les filles"-odrzekł zmieszany.


-,,Co on do mnie mówi?"-pomyślała przerażona.


-,,Czy Ty...Ty jesteś Polakiem?"

-,,
Venir z Francji... Jestem Jacques"-odrzekł


-,,Jac.....coo?"-zapytałam zdziwiona.

-,,Po Polsku..Kuba"-odparł.
-,,Miło mi, jestem Valencia"
-,,Jak
bien... Jest takie miasto w Hiszpanii"
-,,W Valencii, tata oświadczył się mamie.. Ale.. nie mówmy o tym"

-,,Może zechciałaby Pani, udać się na romantyczny spacer w towarzystwie sympatycznego dżentelmena?"

-,,Haha, no pewnie :D"


Kuba, to naprawdę świetny facet!
Widać, że obcokrajowiec.

Jest miły, opiekuńczy, troskliwy, a przede wszystkim inteligentny.

*Ahora sabes que
yo no entiendo lo que pasa*

-rozległ się dźwięk telefonu..

-,,Przepraszam Cię, to moja mama"
-,,Ależ nie przeszkadzaj sobie, z miłą chęcią na Ciebie poczekam"-odparł.


*
-,,Gdzie Ty jesteś? Wracaj do domu, natychmiast"
-,,Uspokój się..Jestem w parku"
-,,W parku?! W jakim parku?...Za 15 minut masz być w domu i nie chcę słyszeć żadnego "ale"! "

-,,Kuba..Przepraszam Cię.. Muszę wracać. Matka wkurzyła się, że nie nie ma mnie w domu"-wymamrotałam ze łzami w oczach.
-,,Stało się coś? Czemu płaczesz?"-zapytał.

Spojrzałam w jego wielkie, czarne oczy.

-,,Widzisz.. Odkąd mój tata zostawił mamę, nie da się z nią wytrzymać.Trzyma mnie 'pod kloszem'...."
-,,Spokojnie, nie płacz.. Teraz są wakacje.. Wszystko się zmieni. Obiecuję ci to!"


Po wypowiedzeniu tych słów, mocno mnie przytulił...

Podniósł moją głowę, która była spuszczona w dół i pocałował mnie.

-,,Hej, hej. Nie tak szybko...
Może lepiej będzie, jak już pójdę"-odparłam.

Nie chciałam wracać do domu..
Cały czas myślałam o Kubie.
On był inny.. Dojrzały.

Takich chłopaków brakuje w XXI wieku..

-,,Gdzie się szlajasz? Martwiłam się o ciebie... Jak można być tak głupim..Zawiodłam się"
-,, Tak? Zawiodłaś się? To patrz!"

Wyciągnęłam świadectwo i rzuciłam je na stół, przy którym stała mama.

-,,Naprawdę jestem aż tak głupia?Spełniam każdą twoją zachciankę. Sprzątam, gotuję, opiekuję się Leosiem.. Co z ciebie za matka"-krzyknęłam.

Pobiegłam do swojego pokoju. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego kobieta, którą tak bardzo kocham, jest taka zimna i bezuczuciowa.

Po 40 minutach, zadzwonił telefon.
To Kuba.

Umówiliśmy się na spacer.. Byłam bardzo szczęśliwa..
Nowo poznany Francuz, zaimponował mi.

*
-,,Córciu, mogę wejść?"-zapytała mama, stojąc przed drzwiami mojego pokoju.

-,,Jeśli musisz."
-,,Wysłuchaj mnie.."
-,,Jestem bardzo ciekawa, co masz mi do powiedzenia"-odparłam sarkastycznie.

-,,Widzisz... Jak zostawił mnie twój tata, miałaś 3 latka...
Nie mogłam sobie z tym poradzić.. Kochałam go jak nikogo innego..Był moją pierwszą miłością...
Po kilku miesiącach, okazało się, że spodziewa się dziecka, z moją moją najlepszą przyjaciółką.. Nie mogłam w to uwierzyć..
Po jakimś czasie stwierdziłam, że muszę żyć dalej, bo mam dla kogo. Byłaś moim oczkiem w głowie... Kiedy miałaś 6 lat, przysięgłam sobie, że nigdy nie pozwolę, aby ktokolwiek cię skrzywdził...Teraz rozumiesz, dlaczego tak bardzo się o 
ciebie martwię..Przepraszam córeczko"

-,,Mamo, dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
Oczywiście, że rozumiem...
Nie gniewam się, kocham cię najbardziej na świecie"-odrzekłam.

Moja mama to cudowna osoba... Ona po prostu bała się, że ktoś zrobi mi krzywdę.. Po tej rozmowie, miałam cholerne wyrzuty sumienia.

-,,Obiecuję ci, że w razie jakichkolwiek problemów, zwrócę się do ciebie"

-,,Dobrze córciu, kocham cię!"
-,,Ja Ciebie też"

Czułam się cudownie.
Z jednej strony troskliwa mama, z drugiej- Kuba, który zaskakiwał mnie coraz bardziej.

*
-,,Chciałbym cię o coś zapytać"-odparł nieco zdenerwowany.
-,,Dawaj!"
-,,Widzisz...Moja siostra studiuje w Hiszpanii.. Poznała tam Hectora.
Za tydzień biorą ślub..."-urwał.

-,,A co ja mam z tym wspólnego?"-zdziwiłam się.
-,,Czy zechciałabyś polecieć tam ze mną?"

Zaniemówiłam...

-,,Ale jak to.....polecieć do Hiszpanii?"
Byłam w totalnym szoku.

-,,Zostalibyśmy tam tydzień.. Proszę, zgódź się!"
-,,Zaskoczyłeś mnie... Jak tylko wrócę do domu, to spróbuję porozmawiać z mamą"-odparłam.

Przez kolejne 2h, nie mogłam się na niczym skupić..

Wybiła 17.00.

-,,Ja muszę wracać.. Odprowadzisz mnie?" -zapytałam.
-,,Pewnie..Nie zapomnij pogadać z rodzicami"

-,,Mam tylko mamę.."-przyciszyłam.

-,,Przepraszam, zapomniałem.."

-,,Nic nie szkodzi. Przyzwyczaiłam się :)"


Po 20 minutach, byłam już w domu..

-,,Mamo, musimy pogadać!"
-,,Coś się stało?"-odrzekła zaniepokojona.
-,,Widzisz....Kuba, mój nowy kolega.."
-,,Co z nim?!''
-,,Spokojnie...Nie o to chodzi... Widzisz.. Jego siostra, za niecały tydzień bierze ślub..w Hiszpanii..Czy mogłabym tam z nim pojechać?"-zapytałam z nadzieją.
-,,Co ty mówisz?! Dobrze się czujesz?! To pewnie od tego słońca..."
-,,Mamo, rozmawiałyśmy o tym... Możesz jechać z nami...Proszę, zgódź się.."-powiedziałam błagalnym tonem.

-,,No dobrze! Daj mi tylko numer do tego chłopaka. Muszę porozmawiać z jego rodzicami"


*

Po kilku minutach, mama wróciła do pokoju.

Rodzice Kuby, z otwartymi ramionami przyjęli nas do siebie.

-To dobrze.

Mama od razu ich polubiła.

*
Mijał dzień za dniem.

Codziennie widywałam się z Kubą.. Było cudownie.

Coraz lepiej dogadywałam się z mamą, która  diametralnie się zmieniła..

W tamtym czasie, mogłam otwarcie powiedzieć, że ''jestem szczęśliwa'.


Kiedy nadszedł dzień wylotu, byłam strasznie podekscytowana.
Nie mogłam usiedzieć na miejscu. Wierciłam się, kręciłam....Myślałam, że zaraz eksploduję..


Po wylądowaniu na jednym z hiszpańskich lotnisk, byłam wniebowzięta!

Ten klimat, Ci ludzie. Coś wspaniałego.

Z radości pocałowałam Kubę. Nawet nie wiem kiedy to się stało.. Impuls.

*
Hotel był tak piękny, że jego widok zapierał dech w piersiach.
Czy można chcieć czegoś więcej?

Marzyłam tylko o jednym. Spotkać Barcelończyka.

-,,Chodź, pokażę Ci coś wyjątkowego"-oznajmił chłopak.
-,,Idę, idę"

Nie mogłam oderwać wzroku od plaży, morza i palm.

-,,Gdzie mnie prowadzisz? Hmm?"
-,,Zobaczysz"

Po 10 minutach byliśmy na miejscu.

~Camp Nou.

-,,Gdzie ja jestem?! Uszczypnij mnie, błagam"-poprosiłam ze łzami w oczach.

-,,To nie sen.
Pamiętasz, jak opowiadałaś mi o piłce nożnej? O tym, że twoim największym marzeniem, jest zobaczyć CN z bliska i poznać skład Barcelony?"
-,,Tak, pamiętam..I właśnie w tej chwili, spełniłeś je. Dziękuję Ci!"

Po moim policzku spłynęła pierwsza łza,  zaraz za nią druga i trzecia...

-,,Nie wolno Ci płakać"
-,,To są łzy szczęścia... Coś nieprawdopodobnego.. Ja tutaj?! Naprawdę?"

Nie mogłam w to uwierzyć.

"Ja, zwyczajna, 15-letnia dziewczyna, jestem w Hiszpanii, przed stadionem Camp Nou, obok mnie stoi przystojny, troskliwy i strasznie kochany Francuz"

-,,Przyjdziemy tu jutro?" -zapytałam.
-,,Jasne, że tak...A teraz chodź, pokażę
Ci coś jeszcze"

Byłam potwornie ciekawa niespodzianki, jaką przygotował dla mnie Kuba.

Zaprowadził mnie na plażę.
Przytuliłam się do niego :) Jedyna osoba, przy której czułam się bezpieczna..

Nagle....Podbiegł do nas mężczyzna..
Zapytał, czy możemy go zaprowadzić do pobliskiego baru.
Oczywiście, zgodziliśmy się.

Był strasznie uprzejmy.
W trakcie rozmowy okazało się, że interesuje się sportem, a konkretnie-piłką nożną.

-,,BRATNIA DUSZA"-pomyślałam.

-,,A tak w ogóle, to po co Ci czapka?"-zapytał Kuba.
-,,Aa przepraszam... Nie przedstawiłem się.. Jestem Sergi"-odrzekł młodzieniec.

-,,Możesz powtórzyć? Bo chyba niedosłyszałam.."-odparłam zszokowana.

-,,Sergi Roberto"-odrzekł

-,,Naprawdę?! to TY?"
-,,Witaj!"

Sergi przytulił mnie.
Cudownie pachniał!

Całą drogę, zasypywałam go różnymi pytaniami.

-,,Mam pomysł :> Może spotkamy się jutro? Co Wy na to?"-zaproponował Barcelończyk.

-,,Tak, tak, tak!"-krzyknęłam.
-,,W tym samym miejscu o 19.00?"-zapytał Kuba.
-,,Jasne, to jesteśmy umówieni!"-odrzekł.

Na pożegnanie, przytulił mnie. Ledwo złapałam oddech, ale zbytnio-nie przeszkadzało mi to.

Po powrocie do hotelu nie mogłam zasnąć.. Byłam okropnie podniecona.

Moje myśli tłumiło tylko jedno imię -"Sergi"....

*
-,,Wstawaj! Musimy zejść na śniadanie!"-krzyknęła mama.
-,,Dobrze, dobrze.. Już wstaję!"
-,,Szybko, jest już 8.40"-odrzekła.

Po 30 minutach, byliśmy na dole. Zjadłam pyszne śniadanko.
Nie mogłam doczekać się wieczornego spotkania.

-,,Gdzie jest Kuba?"-zapytałam.
Byłam bardzo zdziwiona nieobecnością chłopaka na stołówce.
-,,Rozchorował się..."
-,,Ale jak to? Co mu jest?
-,,Zatruł się, za kilka dni powinno być ok"
-,,To ja lecę do niego.."

Wystraszyłam się..

-,,Kuba, Kuba.... Co się stało?"-podbiegłam do nastolatka, który leżał na łóżku.
-,,Obudziłem się z bólem brzucha.. Nie mogłem zasnąć.. Niestety nie dam rady pójść z Tobą i Sergi... Przepraszam.."-wymamrotał.
-,,Nic nie szkodzi... Odpoczywaj, ja idę do pokoju...Obiecałam mamie, że pomogę jej posprzątać, w razie jakichkolwiek problemów-dzwoń"


*

W pokoju panował straszny chaos.

Pomogłam poskładać wszystkie nasze rzeczy...

-,,Mamuś, ja idę na plażę, będę około 21.00"
-,,Uważaj na siebie"

~Zbliżała się 19.00...
Serce biło mi jak szalone.
W głowie, tylko jedno imię.....

Emocje sięgały zenitu.

-,,Cześć!"
To Sergi, przyszedł punktualnie.

Pocałował mnie i mocno przytulił.

-,,Alee..ale co ty robisz?"-zapytałam.
-,,Przepraszam.. Nie powinienem..."-zmieszał się.
-,,Nic nie szkodzi"

Nasze spotkanie przebiegało w bardzo miłej atmosferze.
Barcelończyk był bardzo czuły.
Wiem, że to głupie...Ale ja się chyba zakochałam..

Kuba nie był moim chłopakiem.. Jednak pomimo tego, czułam, że jestem wobec niego nieuczciwa.
Poniosły mnie emocje...Impuls..

Dodatkowo Sergi chciał, abyśmy spotykali się codziennie.

Postanowiłam, że pogadam z Kubą.

*
-,,Mogę wejść?"-zapytałam dość nieśmiało.
-,,Oczywiście"
-,,Widzisz... Spotkałam się z Sergim"
-,,To świetnie! Jak było? Opowiadaj! :)"
-,,Pocałował mnie.."
-,,Co zrobił?! Jak to....p-o-c-a-ł-o-w-a-ł?"
-,,Spróbuj zrozumieć... Zresztą nie jesteśmy parą..."
-,,Nie jesteśmy, ale ja cię kocham. Jak mogłaś mi to zrobić.. Wyjdź stąd!"
~~~~~~

-,,Cooo?! On mnie kocha?!...
Zraniłam go..."-pomyślałam.

Nie spałam przez całą noc..
Sergi, czy Kuba...

Barcelończyk był tak pociągający... Ale to dzięki Kubie, miałam możliwość odwiedzić Hiszpanię, zobaczyć Camp Nou, a przede wszystkim poznać Sergiego.
Nikt nigdy, nie zrobił dla mnie tak wiele..

*
-,,Posłuchaj... Muszę ci coś powiedzieć..
Było wspaniale..
Dziękuję Ci, za te kilka dni... Ale ja tak dłużej nie mogę.. Uświadomiłam sobie, że kocham innego chłopaka.
Kocham Kubę. To dzięki niemu, moje życie ma sens.
Ty zawsze pozostaniesz w moim sercu.
Jako chłopak oraz jako zawodnik FCB, najwspanialszego klubu na całym świecie. Przepraszam..."-wymamrotałam.

-,,Rozumiem.. Nic się nie stało. Ty też na zawsze pozostaniesz w moim serduchu"-odrzekł.

Przytulił mnie ze wszystkich sił.

-,,To ja już może pójdę! Do zobaczenia.. Trzymaj się <3"
-,,Cześć piękna!"

*
-,,Kuba tu był. Chciał z Tobą porozmawiać"
-,,Naprawdę?! Mówił coś?"-zapytałam pełna nadziei.
-,,Prosił, abyś do niego przyszła"

Wybiegłam jak poparzona.
*
-,,Dobry wieczór. Jest Kuba?"
-,,Tak, wejdź!"-mama chłopaka zaprosiła mnie do środka.


-,,Mama powiedziała mi, że byłeś w naszym pokoju.."
-,,Tak. Chciałem z Tobą porozmawiać"
-,,Ja zacznę. Spotkałam się z Sergim.. Opowiedziałam mu o całej tej sytuacji...
Kuba, ja kocham tylko Ciebie...
FCB traktuję jak swoją rodzinę, a jego jak przyjaciela..
Rozumiesz?"
-,,A ja....ja zachowałem się jak totalny idiota... Przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłem... Możemy zacząć wszystko od nowa?"-zapytał z uśmiechem na twarzy.
-,,Jasne!"-odrzekłam uradowana.

Kuba mocno mnie przytulił.
Czułam, że od tej pory, będzie wszystko dobrze.

*
Wreszcie nastał dzień ślubu.
Panna młoda wyglądała prześlicznie.. Wszystko było dopięte na ostatni guzik.

Po uroczystej ceremonii w kościele, udaliśmy się do restauracji.

Zabawa trwała do samego rana.
~~~~
-,,Na zawsze pozostaniesz w moim sercu. Jak tylko wrócisz do Polski-napisz. Pozdrawiam-Sergi!"

Ucieszyłam się, że taki mężczyzna nadal o mnie pamięta.

Czego można chcieć więcej?

Wiedziałam, że wszystko będzie dobrze ♥





Jaki słodki ♥♥

piątek, 20 września 2013


VI.

"Dryyyń"...
Rozległ się dźwięk budzika...

-,,Piętnaste urodziny. To jest to!"-pomyślałam.
Już od samego początku zapowiadał się cudowny dzień.

Wstałam z łóżka, ledwo zeszłam na dół.
Wyglądałam niczym Lady Gaga, w jednym ze swoich teledysków.
Krótko mówiąc...  baaardzo dziwnie.

"Sto lat Maya!" - krzyknął Dani, mój młodszy brat.
-,,Wszystkiego najlepszego córeczko!"

W takich chwilach, łzy same spływają mi po policzkach.
Wzruszyłam się.

-,,Mam nadzieję, że prezent się spodoba"-powiedziała uradowana mama.

Byłam bardzo ciekawa, co tym razem wymyślili rodzice. 

Paczka, w której znajdował się upominek, była opakowana w najpiękniejszy papier na świecie.
Znajdowało się na nim jedenastu
Reyes.


Największym problemem było to, że nie chciałam go podrzeć..

-,,Tato, czy mógłbyś mi pomóc?" - zapytałam.
-,,Pewnie. Przynieś nożyczki"-odparł.

Papá delikatnie przeciął pudełeczko, prawie w ogóle nie naruszając opakowania.


W środku znajdowała się nowiutka para nike.

-,,Będę miała w czym ćwiczyć. Dziękuję! Jesteście najwspanialszymi rodzicami na świecie!"- odrzekłam.


-,,A teraz zmykaj! Spóźnisz się do szkoły"


Była zima..
O godzinie 7.30, jest jeszcze ciemno.. Nie miałam ochoty wychodzić z domu.
Dios mío!


Dzisiaj wtorek... Najgorsze lekcje..

Fizyka, Chemia, Historia.. No nic.. Muszę sobie jakoś poradzić!

*
-,,Ty jesteś jakiś ślepy?"- krzyknęłam w stronę Seve, który jak zwykle nie omieszkał mnie popchnąć.
-,,Przepraszam złośnico! Musiałem.
A tak przy okazji,

todo lo mejor"-odparł.


Przytulił mnie tak mocno, że ledwo złapałam oddech.

-,,Nauczyłeś się tych słów specjalnie dla mnie?" -zapytałam zdziwiona.

-,,Niee, po prostu lubię się uczyć!....(przerwał) Oczywiście, że dla Ciebie gato"- powiedział.

-,,Nie jestem twoim kotem! Echh, co za typ!

No ale chodź tu do mnie."- przytuliłam go ze wszystkich sił.

*

"cien años, cien años Maya!"

Wszyscy moi znajomi zaśpiewali mi ''Sto lat"..

-,,Jesteście wyjątkowi! Ej, naprawdę Wam dziękuję"-odparłam ze łzami w oczach.

Musiałam sobie usiąść.
Popłakałam się jak dziecko.
Jeszcze nikt nigdy, nie sprawił mi tyle radości.

Sam fakt, że nauczyli się "Sto lat" po hiszpańsku, specjalnie dla mnie, robi wielkie wrażenie.

-,,Maya, nie płacz! Wszyscy Cię kochamy!"-powiedziała uśmiechnięta Elena.
-,,Ja też Was kocham"

Wyprzytulałam każdego po kolei.

Nie uwierzycie, ale oni są jak Anioły.
Zawsze mnie wspierają, pomagają, troszczą się o mnie.

-,,Chodźmy na górę.. Spóźnimy się.."-odrzekł Fabricio.

Sala nr 9..
Moja ulubiona! Zawsze przynosiła mi szczęście.
Na mojej ławce, było napisane:

-,,
nuestra Maya Clase III"


-"Jak oni to wszystko zorganizowali?" -pomyślałam zdziwiona.


*
Lekcje przebiegały całkiem spokojnie.
Nikt mnie nie pytał, nie było żadnej kartkówki.
Generalnie- żyć, nie umierać.

Dręczyła mnie tylko jedna rzecz.
Vito...
Mój najlepszy przyjaciel.
Czyżby zapomniał o moich urodzinach?
Było mi tak strasznie przykro.

-,,Maya, za godzinę kończymy lekcje.. Poczekasz na nas w szatni.. Mamy dla Ciebie niespodziankę" - powiedział jeden z kolegów.

-,,Nie, nie, nie.. Zbyt dużo dla mnie zrobiliście.. Nie chcę żadnych prezentów" -odrzekłam stanowczo.
-,,Nie pyskuj mała złośnico. Czekasz w szatni. Koniec gadania"..
-,,Zabić Was, to mało.. Kiedyś się zemszczę.. Jesteście dla mnie za dobrzy.."-wszyscy wybuchnęli śmiechem.

-,,Ludzie, bez skojarzeń, haha :D"- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

*
"Dzieci, powiedzcie mi, kim był Napoleon Bonaparte.
Co wydarzyło się w 1815?

CISZA!
......... Do pedagoga. Natychmiast.."

-"Dios! Co za nudy!"- pomyślałam.

Do dzwonka zostało 15 minut.
-,,Dam radę!
Maya nie śpij! Wytrzymasz"-mówiłam sama do siebie.

Dryyyyń.
Niedoczekanie, mogłam iść do domu.

-,,Maya, hej, hej! Ty zostajesz w szatni i czekasz na któregoś z nas"-oznajmił Seve.

-,,Ale...Co..Ej! Zaczekaj!"-krzyknęłam.

Seve był chłopakiem, który miał swoje zasady, swoje poglądy.. generalnie-typowy indywidualista.

Posłał mi tylko buziaka i na moje nieszczęście wybiegł ze szkoły.

-,,Co za typ.. Będę tu siedzieć kilka godzin...."-pomyślałam zdenerwowana.

*
-,,Mogę przeszkodzić?"-zza drzwi, rozległ się donośny, męski głos.

To Vito.

Podszedł do mnie, przytulił mnie.
-,,Dlaczego dopiero teraz się pojawiasz?"-zapytałam.
-,,Bo chcę Ci coś powiedzieć"-odparł.
-,,Kocham Cię.. Zbierałem się na to od dawna..ale chciałem, aby to właśnie w ten dzień, dziewiętnastego, padły te dwa słowa"
-,,Vito.. Martwiłam się o Ciebie..
Zależy mi na Tobie"-wymamrotałam.

W tej chwili do szatni wbiegł Seve!

-,,Maya! Szybko! Ubieraj się.. Twoja niespodzianka czeka na zewnątrz"-krzyknął.

-,,Czeka?...jak to C-Z-E-K-A?!"-zdziwiłam się.

..........................
Doznałam szoku.

Na dworze... stało jedenastu Barcelończyków, rozumiecie?
Jedenastu Królów, Herosów, Mistrzów..

Rozpłakałam się..

-,,Co...ale...jak....jakim cudem... oni się tu wzięli"-pomyślałam.

Podbiegłam do Sergiego.
Przytulił mnie..

Następnie do Fabregasa, Puyola, Pique, Xaviego, Iniesty..
Wszyscy byli cudowni!

Uosobienie szczęścia i radości w jednym.

''
cien años viva la vida que"

Zaśpiewali mi STO LAT..
Oni..
Najważniejsze osoby w moim życiu.

Nie wiedziałam komu i jak mam podziękować.

Fabregas wyciągnął z kieszeni malutkie pudełeczko.
Był w nim wysiorek, z herbem FCB, a na nim autograf Villi.

-,,David nie mógł dzisiaj przyjechać razem z nami.
Prosił, abym przekazał Ci najserdeczniejsze życzenia i ten oto skromny prezent"-odparł.

-,,SKROMNY? To najcenniejsza rzecz jaką kiedykolwiek dostałam. Dziękuję!"

Uściskałam Cesca ze wszystkich sił.
Byłam tak podekscytowana, że z trudem wypowiadałam jakiekolwiek słowa.

-,,Maya, musimy już jechać.. Obowiązki. Podziękuj przyjaciołom.. To głownie dzięki im prośbom - tutaj jesteśmy.
Kochamy Cię, do zobaczenia!"-powiedział Xavi.

Przytuliłam każdego z nich, dostałam koszulki z ich autografami. Byłam wniebowzięta.

Kiedy Pique odwrócił się i pomachał mi, łza zakręciła się w oku.

-,,Jezu, dziękuję Wam, jesteście najwspanialsi na całym świecie! Nie wiem jak to możliwe, że udało Wam się zrobić mi taką NIESPODZIANKĘ... Kocham Was!"- krzyknęłam.

Wszyscy przyjaźnie się uśmiechnęli.

-,,Chodźmy do mnie! Mama upiekła ciasto!"

Po 30 minutach, siedzieliśmy wszyscy razem, przy kominku, zajadając się pysznym, domowym ciastem.

Goście rozeszli się dopiero po 23.00.

Cóż mogę napisać.

Najwspanialsze urodziny pod Słońcem! ♥



me encanta FCB

















piątek, 6 września 2013



V.

Dom Alexisa był po prostu nieziemski.
A w zasadzie pałac.. bo domem, takiej rezydencji nazwać nie można..

Rozpakowałam się, zadzwoniłam do taty.

-,,Ive, ja zaraz idę na trening. Chcesz mi dotrzymać towarzystwa?"-zapytał Alexis.
-,,Pewnie"-odpowiedziałam uradowana.

Jak mogłabym nie skorzystać z takiej okazji?
Miałam możliwość, poznać wszystkich piłkarzy, których kochałam od lat.

Cały skład FCB trenował na boisku, które mieściło się niedaleko Camp Nou.



Tak strasznie się cieszyłam..
Do pewnego momentu...


-,,Cześć! Chciałbym Wam kogoś przedstawić"-odrzekł Alex do swoich kolegów z drużyny.

Wśród piłkarzy zapanowała cisza.

-,,Co ten chłopak znów wymyślił"-wyszeptał Fabregas.

-,,To jest Ive. Moja nowa dziewczyna"-powiedział.

Na boisku, zrobił się potężny harmider.

-,,Coo? Alex ma dziewczynę? To niemożliwe!"
-,,Ale jak to?! A gdzie treningi i nasze wieczorne imprezy?"
-,,Ooo no to nasz Alex, nieźle się urządził"

~Mówili wszyscy obecni.

-,,Cześć, jestem Ivette"-powiedziałam dość nieśmiało..

W tym momencie podszedł do mnie Sergi.

-,,To Ty ?! Ty jesteś z naszym Alexem?"-zapytał zdezorientowany.
-,,Co w tym dziwnego?"-odrzekłam.
-,,Haha, ty....Ty jesteś ładna, inteligentna.."-powiedział.
-,,...A on przystojny,wysportowany, czuły, kochający.."-dokończyłam.
-,,Zasługujesz na kogoś lepszego-na przykład na mnie"-uśmiechnął się.
-,,Hej, hej. Nie pozwalaj sobie, okej?
Kocham go i chcę z nim być"-odpowiedziałam wzburzona.

W tym właśnie momencie przybiegł Alexis.

-,,Co tu się dzieje? Co ty w ogóle mówisz?! Ive jest moją dziewczyną.. Zastanów się nad swoimi słowami, bo możesz tego pożałować"-wykrzyknął.

-,,Ej! Chłopcy! Spokojnie. Nie kłóćcie się! To niczego nie zmieni..
Skoro Ivette jest z Alexem, to musi go kochać..
Zrozum.."-powiedział Xavi.

-,,Przepraszam, że muszę być powodem waszych sporów..."-przyciszyłam.

Wybiegłam stamtąd.

Może nie powinnam tam iść..
A może w ogóle niepotrzebnie pojawiłam się w życiu Alexisa.

W tym momencie zrobiło mi się strasznie przykro..

Przecież FCB to jedna wielka rodzina...
Wszyscy się wspierają, kochają, są najlepszymi przyjaciółmi..

Nie mogę pozwolić, żeby Sergi i Alexis byli skłóceni.

-,,Halo..Tato? Możesz mnie odebrać z lotniska?"-zapytałam zapłakana.

-,,Ale jak.....odebrać? Teraz?! Już?!"-odrzekł zdziwiony.

-,,Jutro jest najbliższy lot do Polski.. Nie pytaj.."

Wybuchłam płaczem.
Tak cholernie kochałam Alexa, ale nie mogłam z nim być..

Barcelona to moja rodzina.
Mogłabym oddać za nią życie.
Nie wyobrażam sobie kłótni między którymś z piłkarzy...

Czekałam na Alexa.
Musiałam z nim porozmawiać.

-,,Cześć Ive! Już jestem!"-odparł z uśmiechem na twarzy.

A ja?...
Ja nie miałam nawet odwagi mu odpowiedzieć...
Bałam się, że mnie znienawidzi...
Nie mogłam do tego dopuścić..

-,,Musimy pogadać"-oznajmiłam zmieszana.
-,,Słucham Cię.. Coś się stało?

Jeśli chodzi o tego gnojka...Nim się nie przejmuj."-wykrzyczał.

-,,Tak! Chodzi właśnie o niego"
-,,Chyba nie chcesz mi powiedzieć....,że..."
-,,Niee. Doskonale wiesz, że dla mnie liczysz się tylko ty, ale nie możemy się dłużej spotykać..."-powiedziałam półgłosem.
-,,DOBRZE SIĘ CZUJESZ?! Jak to 'nie możemy się dłużej spotykać'? Boli Cię głowa? Może powinniśmy pojechać do lekarza? Ubieraj się! A ja idę po samochód"-odrzekł wystraszony.


-,,Nie, nie, nie! Posłuchaj mnie.
Usiądź..
Nie chcę, żeby przez moją osobę... rozpadł się cały klub, rozumiesz?
Widziałam jak potraktowałeś dzisiaj Sergi.
Przecież doskonale wiesz, że on żartował.
Serio myślisz, że byłby takim dupkiem i odbił przyjacielowi dziewczynę?
To się grubo mylisz!
Owszem, jesteś dla mnie ważny! Nawet bardzo...
Tak cholernie mi na Tobie zależy..
Ale...Barcelona to...to coś więcej.
Nie mogę pozwolić, żeby taka sytuacja się kiedykolwiek powtórzyła.. Dlatego postanowiłam-wyjechać. Przepraszam"-odparłam ze łzami w oczach.

-,,Nigdzie nie pojedziesz.
Pierwszy raz w życiu poznałem taką dziewczynę.
Byłbym kompletnym egoistą, gdybym pozwolił Ci tak po prostu odejść.
Proszę, nie zostawiaj mnie..
Wiem, że źle postąpiłem.. Sergi jest moim kumplem i nie chcę, aby ta znajomość się kończyła.."-przyciszył.

Widziałam smutek w oczach Alexa.
Było mi go tak strasznie żal..
Ale nie mogłam inaczej....


-,,Przepraszam.. Bardzo Cię kocham, ale tak będzie najlepiej"

Rozpłakałam się..
Alex podszedł i mocno mnie przytulił.

-,,Nie idź.. Potrzebujemy siebie.. Nie widzisz tego? Błagam, zostań"

-,,Jutro, o 23.00 mam samolot.."

Pierwszy raz zobaczyłam, jak łza spływa po jego policzku.

-,,Poczekaj.
Weź to"-powiedział.

Alexis dał mi niebieskie pudełeczko w kształcie serca.

-,,Co to jest?"-zapytałam.

-,,Chciałem Ci to dać..Ale nie dziś i nie w takich okolicznościach...
Zatrzymaj to.. Za każdym razem, jak spojrzysz na ten pierścionek, przypomnisz sobie chwile spędzone ze mną"...

Zatkało mnie..
Serce stanęło mi w gardle.

Czy to było to, o czym pomyślałam?
Alex chciał mi się oświadczyć?

Ale....ale przecież to nie mogła być prawda...

-,,Zakładam, że pewnie nie chcesz spać w sypialni.
Pościelę Ci w salonie..
Mam nadzieję, że będzie Ci wygodnie."

Byłam rozbita.
Zaczęłam się modlić.

Liczyłam na to, że 'jakieś' siły wyższe, zatrzymają mnie  w Hiszpanii.. Przy nim..

-,,Dobranoc piękna"-odparł Alexis, który miał tak smutne oczy, jak nikt nigdy.

-,,Dobranoc"

Dryyńń...
6.00..
Rozległ się dźwięk budzika..
W zasadzie, to nie mam pojęcia, dlaczego zadzwonił tak wcześnie.

Nieważne..
Przede mną ciężki dzień.

Zjadłam śniadanie, ubrałam się, uczesałam..

-,,Przydałoby się spakować..."-pomyślałam.

Alexa nie było..
Zdziwiłam się, bo przecież trening miał dopiero o 9.00..
Zwykle wstawał później.

Po spakowaniu wszystkich rzeczy, postanowiłam napisać list.

-,,Alex!
Przepraszam Cię z całego serca.
Wiem, że cię potwornie zraniłam...
Ale nie potrafię inaczej..
Pamiętaj, że kocham Cię najbardziej na świecie..
-Ive"

Weszłam jeszcze na chwilkę do sypialni.

Na szafce leżała karteczka.

-,,Przyjdź o 18.00 do naszej ulubionej restauracji-Alex"

Liczyłam na to, że coś się zmieni.
Tak bardzo chciałam tu zostać..
Kochałam go...

Wyszłam.

Chodziłam po mieście jak obłąkana.
Nie mogłam sobie znaleźć miejsca.

Wybiła 18.00...

Wahałam się, jeśli chodzi o podjęcie decyzji, dotyczącej odwiedzin Alexisa w naszej restauracji.

Ostatecznie postanowiłam przyjść.

Przy jednym ze stolików siedział Alex.
Podeszłam do niego.

-,,O co chodzi? Co za cyrk odstawiasz? Spieszę się..."-odrzekłam.

-,,Mam dla Ciebie niespodziankę!"

Zza roku wyszedł Sergi.


-,,Przepraszam Cię.. Zachowałem się idiotycznie..
Nie chciałem, żebyś odeszła od Alexa...
To mój najlepszy przyjaciel.. Traktuję go jak brata, od wielu, wielu lat."-odparł dość zmieszany.

-,,Nic się nie stało..
Ale ja już podjęłam decyzję..
A Wy...Pogodziliście się?"-zapytałam.

-,,Ive.. Przecież jesteśmy przyjaciółmi..
Drobne sprzeczki zdarzają się w każdej znajomości...
Proszę Cię, zostań...Nie zostawiaj mnie.."

-,,Chciałabym.. Ale jaką mam gwarancję, że za tydzień nie pokłócisz się z kimś innym?"

Alex uniósł moją głowę, która była spuszczona w dół i powiedział:

-,,Masz moje słowo.. Kocham Cię"-odrzekł.

-,,Obiecujesz?"
-,,Tak!"

Przytuliłam go ze wszystkich sił...
Cieszyłam się, że wszystko zakończyło się dobrze.
Nie chciałam wyjeżdżać..
A już na pewno-nie bez niego...

-,,Mam dla Ciebie coś jeszcze"

W tym momencie zza sceny wyszli Barcelończycy, ubrani w eleganckie garnitury, w ręku trzymając kwiaty.

-,,Możesz mi to wyjaśnić"?

Alexis wyciągnął pudełeczko.. (Tym razem czerwone)

-,,Wyjdziesz za mnie?"

Nie mogłam uwierzyć, w to co słyszę!
Zamurowało mnie...

Nie wiedziałam, czy mam płakać, czy się śmiać..
To wszystko wydawało mi się tak paradoksalne..

-,,Jezu! Tak, oczywiście, że TAK!"

Piłkarze zaczęli klaskać, gwizdać, uśmiechać się..

To właśnie w tym momencie mogłam powiedzieć -,,JESTEM SZCZĘŚLIWA!"

Czułam się wyjątkowo!

Taki mężczyzna u mojego boku! Coś wspaniałego..

Postanowiliśmy to uczcić..
Zorganizowaliśmy spotkanie dla najbliższych.

Rozmawialiśmy do białego rana.

Następnego dnia zadzwoniłam do taty.
Opowiedziałam mu o tych wszystkich wydarzeniach, które miały miejsce  w przeciągu kilku dni.

Teraz wiem, że było warto posłuchać głosu serca.
Te amo ♥

















poniedziałek, 2 września 2013



IV.


Kolejne dni mijały całkiem normalnie.
 Rozmawiałam z Alexisem.., chodziłam do szkoły, wypełniałam obowiązki, które powierzyli mi rodzice.

 Jednak w moje życie wdarła się rutyna..

Z niecierpliwością czekałam na przyjazd mojego Księcia.

-,,Kochanie, jeszcze tylko dwa tygodnie.. Wytrzymaj!"-mówił Alexis.

-,,A nie możesz przełożyć lotu, emm..... na przykład na jutro ? Tęsknię.."- zapytałam z uśmiechem na twarzy
-,,Wiesz jak to jest.. Treningi, treningi i jeszcze raz treningi.."-odparł.

Codziennie o nim myślałam.
Zaimponował mi.
Uzależniłam się od niego, niczym palacz od papierosów.

-,,Córciu, masz gościa"-oznajmił tata.

W przedpokoju ujrzałam Lino.
W ręku trzymał bukiet tulipanów.

-,,Chodź na górę! Co to za przedstawienie?"-zapytałam zdenerwowana.

-,,Chciałbym Ci coś powiedzieć.."-odrzekł.
-,,Słucham...Co ty się tak trzęsiesz? Na dworze upał...nie mów, że ci zimno?!"-zapytałam roześmiana.

-,,No bo widzisz... Ja się chyba zakochałem"
-,,No to świetnie! Kim jest ta szczęściara?"-zapytałam.
-,,Ive, to o Ciebie chodzi...."-przyciszył.

-,,Coo, Lino mnie kocha? To niemożliwe..Co ja mu powiem?! Że zakochałam się w piłkarzu?! Przecież to niedorzeczność!"-pomyślałam.

Usiadłam.

Przypominałam potwora.
Byłam blada, do oczu napływały mi łzy.


-,,Lino, posłuchaj.. jest mi teraz cholernie trudno..
Ja też się zakochałam..
Ale nie w Tobie"-urwałam.

-,,Rozumiem.. Weź bukiet. Ja już pójdę"-odrzekł.
-,,Nie! Zaczekaj....Stój!"-krzyknęłam.
-,,Porozmawiajmy!"

-,,Nie mamy o czym.. Trzymaj się!"

Byłam załamana. 

Przecież on mnie znienawidzi...

Jednak z drugiej strony, nie mogłam ukrywać swoich uczuć..
Lino jest moim najlepszym przyjacielem, ale nigdy nie sądziłam, że poczuje coś więcej..

-,,Zadzwonię do Alexisa..Muszę z kimś pogadać"-pomyślałam.

"Po sygnale zostaw wiadomość"...
No jasne... Tak to jest liczyć na pomoc drugiej osoby.


Łzy spływały mi po policzkach.
Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w portret mamy.


-,,Mamusiu.. Dlaczego mnie zostawiłaś.. Potrzebuję Cię.. Nie mam nawet z kim porozmawiać. Odkąd tata ma tę swoją Domi, w ogóle się mną nie interesuje"


"
Quiero
Que todo vuelva a empezar"

Rozległ się dźwięk mojego telefonu.

-,,Halo?"-zapytałam.
-,,To ja Alexis! Będę u ciebie za 40 minut.... Pojedziemy do mnie."-odrzekł

-,,Coo, to niemożliwe.. Jednak mu na mnie zależy!"-pomyślałam z uśmiechem na twarzy.

Po chwili, zadzwonił dzwonek do drzwi.

TO ALEXIS!
Stał przed wejściem. Wyglądał strasznie słodko.

Maatko! Nigdy nie zapomnę, jak się ze mną przywitał.

-,,Cześć, kocham Cię!"-odrzekł.
-,,O Jezu! Alex, ja Ciebie też!"

-,,To dlatego przyleciałem tak szybko.. Musiałem Ci to wyznać..
Jesteś moją księżniczką!
Najpiękniejszą księżniczką!"

Pocałował mnie.
Wspaniały, dojrzały mężczyzna.

-,,Mam do Ciebie pytanie.."-odparł.

Nie wiedziałam jak się zachować.
Marzyłam o tym, żeby już nigdy nie wyjechał beze mnie...

-,,Pojedziesz ze mną do Hiszpanii?"-zapytał pełen nadziei.
-,,Ja.....z Tobą?...Do Hiszpanii?..."-zapytałam zdziwiona jak nigdy.

-,,Tak! Mam wystarczająco duże mieszkanie. Język - przystopował, uśmiechnął się zalotnie i dokończył..
-Znasz wyśmienicie! Więc nie widzę przeszkód"

-,,A rodzice?"-zapytałam.
-,,Będziesz się z nimi codziennie kontaktować"-odpowiedział.
-,,A możesz z nimi pogadać?"
-,,Pewnie!"

Rozmawialiśmy około godziny.
Początkowo zarówno tata, jak i Domi, stwierdzili, że żartujemy.
Chcieli wybić mi ten pomysł z głowy.
Ale przecież ja go kochałam.. Nie mogłam tak po prostu zakończyć z nim znajomości..

-,,Tato! Błagam! Przecież Alex jest dorosły...
Jakoś do tej pory sama musiałam sobie gotować, prać i prasować. Z lekcjami też nikt mi nie pomagał, bo ty wiecznie pracowałeś.. A przecież 'matka' nie mogła się przemęczać.." -wykrzyknęłam.

-,,Po pierwsze się uspokój i nie podnoś głosu..
Po drugie, hmm.. okej. Możesz jechać. Ale pamiętaj!-Dzwonisz codziennie, piszesz sms" -odparł.

-,,Przyznaj, że będzie ci lżej bez takiego ciężaru?"
-,,Co ty mówisz...Kocham Cię, jesteś moim dzieckiem.."-odrzekł.

-,,Dobra, zresztą...nieważne.
Idę się spakować. Alex, chodź ze mną"-poprosiłam.

-,,Ive, podejdź do mnie"
-,,Tak?"-zapytałam.

W tym momencie poczułam się wyjątkowa.
Alexis mnie przytulił, słodko pocałował, popatrzył się głęboko w oczy, a na deser powiedział, że mnie kocha najbardziej na  świecie!

Noc spędziłam u niego.

No digo que Alex es fantástico.


A jakie ma ciało!

Oczy
Zęby
Uśmiech
-Wszystko!


O 12.00 wylatywaliśmy z Polski.

Postanowiłam, że pożegnam się z rodzicami.


-,,Kocham Was! Wiem, że między nami nie było najlepiej, ale jesteście dla mnie bardzo ważni!"-powiedziałam.

-,,My Ciebie też! To ty wypełniasz całe nasze życie. Jesteś moim oczkiem w głowie! Uważaj na siebie"-odparł ze smutkiem.


Popłakałam się.

Wiedziałam, że będę za nimi cholernie tęsknić...
Ale nie mogłam zostawić Alexisa.. Kochałam go.
Był dla mnie wszystkim!

Przyjechaliśmy na lotnisko.
Prywatny samolot Alexa już czekał.

Nagle.... na lotnisku ujrzałam Lino.
Serce zaczęło mi mocniej bić.

-,,Co ty tu robisz?! Myślałam, że mnie nienawidzisz.."
-,,Przepraszam Cię. Zachowałem się jak kretyn..
Jesteś moją najlepszą przyjaciółką!
Nie zapomnij o mnie! Pisz, dzwoń!
Będę tęsknił"

-,,Jeju, ja też! Kocham Cię braciszku..."

Przytuliłam go ze wszystkich sił, dałam buziaka w policzek.

-,,Ive, musimy lecieć"-powiedział Alex.

Z okna samolotu pomachałam Lino.
Wiedziałam, że mogę na nim polegać.
Cudowny przyjaciel.

-,,Daj buziaka"

Słodki,prawda?

Alexis potrafi zadbać o kobietę!
Kocham go!
Najcudowniejszy chłopak na świecie..

Podczas lotu, podarował mi wisiorek z FCB.
Powiedział, że mam go nosić z dumą i honorem.

Cóż mogłam zrobić.
Przytuliłam go i podziękowałam.


Chciałam spędzać z nim każdą wolną chwilę!
To tak jakby narkotyk, dla narkomana.

Po kilku godzinach, wylądowaliśmy w Barcelonie.
Byłam strasznie podekscytowana...

Jednak nie sądziłam, że przez moją osobę, Alex wpakuje się w takie tarapaty.....





Jacie...
I od razu chce się żyć! ♥















niedziela, 1 września 2013


III.



-,,
Domitila, co się stało?!"-wykrzyknęłam w stronę macochy, która nieruchomo leżała na sofie.

Niestety. Nie uzyskałam odpowiedzi.
Wzięłam telefon do ręki i szybko zadzwoniłam po pogotowie.
Zjawiło się w trybie natychmiastowym.

Byłam przerażona...
Okej, nie przepadałam za Domitilą, ale po śmierci mamy, to ona, zastępowała mi najważniejszego członka rodziny.

-,,Tato! Wracaj szybko! Domi jest w szpitalu..."-odparłam z przerażeniem w głosie.
-,, Dziecko! Co ty mówisz?! Jak to.... w szpitalu?"-zapytał zdezorientowany.
-,,Nie wiem co się stało.. Wróciłam ze sklepu, a ona już tam leżała.... nie ruszała się.. wzięłam słuchawkę i zadzwoniłam po karetkę.."-odpowiedziałam.
-,,
Ivette, gdzie leżała...mów konkretnie...
Halo... halo......! Ivette!''

-,,To wszystko moja wina"-pomyślałam.
-,,To ja dałam jej te paskudne ziółka.. Ale ja nie wiedziałam, że mogą zaszkodzić...
Nigdy sobie tego nie daruję"...

Pobiegłam do kuchni..
Chciałam sprawdzić co pisze na etykiecie opakowania.

''Nie podawać osobom, które mają problemy z nadciśnieniem"

Zamurowało mnie..
Przecież Domi od lat leczyła się u kardiologa..

-,,Co ja najlepszego zrobiłam"..

Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam płakać..
-,,Przecież wytoczą mi za to rozprawę w sądzie..
Tata mnie znienawidzi.."-pomyślałam..
-,,Nikt normalny nie uwierzy, że zrobiłam to nieświadomie...
Każdy pomyśli, że chciałam ją zabić.."

Zadzwoniłam do swojego przyjaciela-Lino.
Zawsze mnie wspierał. Wiedziałam, że jest jedyną osobą na którą mogę liczyć.

-,,Lino! możesz do mnie przyjechać?"-zapytałam.
-,,Co się stało? Ty płaczesz?!"
-,,Proszę, przyjedź.. Potrzebuję cię!"-odparłam ze smutkiem.
-,,Jasne, będę za 15 minut"-odrzekł.

Po chwili, rozległo się głośne pukanie do drzwi.
W progu stał Lino. Był cały mokry.
W ręku trzymał chusteczki i moje ulubione ciastko!

-,,Dziękuję! Ty zawsze wiesz, jak mnie pocieszyć"
Przytuliłam chłopaka ze wszystkich sił i zaprosiłam na górę.

-,,Opowiadaj. Co jest?"
-,,Widzisz... Chodzi o to, że moja macocha jest w szpitalu.."
-,,Jak to ..."-urwał w połowie.
-,,Zaparzyłam jej te ziółka od ciotki.. Okazało się, że nie można ich podawać osobom, które cierpią na nadciśnienie...A ja głupia, nie przeczytałam uwagi, która ewidentnie na to wskazywała.."

-,,Ej! Nie jesteś głupia! Królewno...każdemu
może się zdarzyć.."

Lino zawsze wiedział co powiedzieć. Był taki ciepły, troskliwy, kochany.

-,,Chcesz do niej pojechać?"-zapytał.
-,,A masz czas? Byłabym Ci dozgonnie wdzięczna"-odparłam.

Po 30 minutach byliśmy na miejscu.

-,,Dzień dobry. 2h temu przywieziono tutaj Domitilę Medina. Jestem jej córką. Chciałabym ją odwiedzić"

-,,Jasne. Pokój numer 7"-odpowiedziała pielęgniarka.

Korytarz, który prowadził do jednej ze szpitalnych sal, był bardzo długi.

-,,Lino, jesteś pewny, że to dobry pomysł?"-zapytałam zdenerwowana.

-,,Tak! Idź tam, ja na ciebie poczekam. Powodzenia!"-odparł.

Domi leżała na ostatnim łóżku.
Wyglądała jak zombie ze znanej bajki ,,Scooby Doo"..

-,,Cześć! Jak się czujesz?"-zapytałam przestraszona.
-,,Fizycznie, całkiem nieźle..
Lekarze powiedzieli mi, że straciłam dziecko.. Byłam w ciąży.."

-,Cooo?! W ciąży?"- osłupiałam.

-,,W jakiej ciąży?! Przecież ona miała 45 lat?
I, że niby mój tata, miał być ojcem?"

Niee, to niemożliwe..

-,,Dlaczego znowu kłamiesz...chcesz rozwalić naszą rodzinę?"-wykrzyknęłam.
-,,O co Ci chodzi? Uspokój się"-odparła.

-,,Ja nie zamierzam tego dłużej słuchać, cześć".

Wybiegłam stamtąd. Nie mogłam na nią patrzeć.

-,,Lino, jedziemy!"-powiedziałam wzburzona.
-,,I jak? ... Czemu płaczesz?"
-,,Nie mówmy o tym...Przytul mnie"-odparłam.

Po powrocie do domu, byłam strasznie rozbita..
Nie wiedziałam co  ze sobą zrobić..
Czułam się winna..

Postanowiłam, że pójdę do kościoła.
Pomodlę się o potrzebne łaski. Dobrze mi to zrobi.

To była najlepsza decyzją, jaką kiedykolwiek podjęłam.

Wybiła 18.00.
Z niecierpliwością czekałam na rozpoczęcie się mszy świętej.
-,,Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo..."-rozległa się pieśń.

Z Zakrystii wyszło........
11 Królów!

Wszyscy byli ubrani tak seksownie! Wyglądali uroczo!
Czyżby Barcelończycy odwiedzili naszą parafię?!
Na to wygląda!

Cały czas na nich zerkałam..
Nie mogłam się skupić na mszy..

Przystojniacy w komżach.. i od razu chce się  żyć!

Po Eucharystii, zostałam chwilkę, aby pomodlić się o zdrowie Domi.

Wtedy.... podszedł do mnie Fabregas.
Zapytał, czy przyjdę na ich imprezę :D
Cóż mogłam odpowiedzieć...Zgodziłam się!

Po kilku chwilach przyszła cała reszta.
Wyściskaliśmy się i wyszliśmy.

Jedenastu Herosów i ja.......Wyobraźcie sobie moje szczęście.

Czułam, jak serce chce mi wyskoczyć z piersi...
Byłam na nich tak napalona...
Nie uwierzycie!

Dotarliśmy do ekskluzywnej willi Messiego.
Jeeju, coś pięknego.

Chłopcy zaczęli się rozbierać.
Och, jakie to były widoki.

Ciśnienie z każdą sekundą wzrastało.

JEDENASTU PRZYSTOJNIAKÓW, KTÓRZY OBNAŻAJĄ SIĘ - WŁAŚNIE PRZEDE MNĄ!

Momentami czułam się jak w nocnym klubie!
Aczkolwiek, było warto :D

-,,Usiądź, chyba się nie boisz?"-zapytał Pedro.
-,,Haha, jasne, że nie! To dla mnie sama przyjemność"-odrzekłam.

Pique wpadł na pomysł, żebyśmy pograli w butelkę!
Jeeju, mężczyźni w bokserkach i ja!

Alexis powiedział, żebym usiadła sobie na jego kolanach.
Objął mnie i czule pocałował...

Czułam się cudownie!

-,,Nasza piękność zakręci jako pierwsza"-odrzekł Xavi.

Wypadło na Tello.
-,,Pytanie czy wyzwanie?"-zapytałam.

-,,Wyzwanie"-odrzekł.
-,,Przytul mnie"-odparłam.

To było takie romantyczne.
Crisian podniósł mnie, wyściskał, a na deser dał buziaka w policzek!

-,,To dopiero początek mała"-powiedział.

Kolejne wyzwania przebiegały całkiem nieźle.

-,,Cesc, teraz ty!"-wykrzyknął Messi.
-,,Okej, Alexis. Pocałuj Ivę"

Wiecie, samego buziaka nie będę wam opisywać. Co najwyżej mogę powiedzieć, że było wspaniale.

-,,Dobra chłopaki! Podkręcimy atmosferę!"-odrzekł Neymar.
-,,Nasza księżniczka, wybierze sobie mężczyznę, z którym chciałaby spędzić noc"-odrzekł Iniesta.

-,,Coo?! Mam wybierać między Wami?"-odparłam zdziwiona.

No cóż. Wybór był bardzo trudny, aczkolwiek musiałam się  zdecydować.
Sama myśl, żeby pocałować któregoś z nich była cudowna, a co dopiero........
Bosko!

-,,Alexis, zapraszam"-odpowiedziałam dość niepewnie.

Przystojniak wstał, pocałował mnie, chwycił za biodra, mocno przytulił.

*Erotomanka*
Alexis fue maravilloso!!Rano, kiedy wyszłam z pokoju, zobaczyłam Barcelończyków, którzy spali przykryci jednym wielkim kocem..
Wiecie jak to słodko wyglądało?

Niestety, to dzisiaj był dzień ich wylotu do Hiszpanii.
Odprowadziłam ich na lotnisko...
Czule pożegnałam się przede wszystkim z Alexisem.
Wszystkich wyprzytulałam, wyściskałam..

Jedenastu Herosów wsiadło do prywatnego samolotu..
Pomachałam im na 'do widzenia' i poszłam.

W kieszeni znalazłam karteczkę z numerem telefonu.
-,,Alexis zostawił mi swój nr, jak bajecznie"-pomyślałam.

Po powrocie do domu, włączyłam swój telefon.

21 połączeń od taty..

Pobiegłam do szpitala..

-,,Córeczko, bardzo się o ciebie martwiłem.. Gdzie byłaś?"-zapytał.

-,,Spałam u Lino. Nic mi nie jest"-odrzekłam.
-,,Co z Domi?"
-,Wszystko w porządku. Jutro wraca do domu"-odparł.
-,,Mogę do niej wejść?"
-,,Oczywiście"

-,,Cześć. Domi, chciałam Cię za wszystko przeprosić..
Zachowałam się jak ostania egoistka.. Wybacz"

-,,Nic się nie stało.. Kocham Cię córeczko"

Po powrocie do domu, zadzwoniłam pod podany numer telefonu.
Miałam racje, to telefon Alexisa.

Powiedział,że za dwa miesiące przylatuje do Polski.
Ucieszyłam się!

Przecież taki wspaniały facet, to skarb.
Dodatkowo, coś do niego czułam.

Wyjątkowa historia? Prawda?
A co, jeśli piłkarz darzy mnie niezwykłym uczuciem?

Na to pytanie, odpowiem w następnym rozdziale.